14 maja 2004, 16:45
Ciekawe czy mogłabym tu zamieszkać - myśli.
- Urządzić się po swojemu, przemalować tę ciemność,
by nie zarastała oczu. Podlegać tylko sobie.'
m.szychowiak
/język jest do zabawy/
Ciekawe czy mogłabym tu zamieszkać - myśli.
- Urządzić się po swojemu, przemalować tę ciemność,
by nie zarastała oczu. Podlegać tylko sobie.'
m.szychowiak
mija mi. powoli przejasniam sie. udana impreza w sobote. z obietnic przed ka nie kochanie, wiesz, ze nie bede palic, zostal popiol w wannie. ale to nic. pomimo ogromnej jego nieakceptacji w tych sprawach i zupelnego niezrozumienia (ale po co ci to??), jakos przyjmuje do wiadomosci, ze czasem chce i musze i mi pomoze. patrzy na mnie wtedy tak dziobiaco ale nic nie mowi.
a wczesniej jeszcze, doprowadzona przez sama seibie do granic, wybuchajaca placzem ni w piec ni w dziewiec w samochodzie, pracy i na ulicy, skopalam kuchenke w kuchni, stluklam szklanke, nazarlam wszystkim co w szafce (anty to i anty tamto) usiadlam i doszlam do wniosku, ze jestem strasznym chujem, ze sie tak na ka wyzywam. wiec kartka i dlugopis i chlastu chlastu napisalam tresciwa notatke o tym i tamtym i ze to nie on tylko ja i takie tam. i na ile notka pomogla troche ka zrozumiec co sie dzieje, na tyle albo i wiecej pomogla mi sie uspokoic. bo sie napisalam sie i sie przeczytalam. i sie uspokoilam. i nie wiem czy skopanie kuchenki i proszkowanie cos mialy z tym wspolnego (bo pewnie mialy) ale ogarnela mnie ulga i watle swiatlo wlecialo do srodka.
wieczorem z watlego swiatla zrobil sie nawet w miare polmrok ale czagoz to wodka i ogladanie krecika w miescie nie potrafia poprawic, wiec do 3 rano czulam sie odprezona i w miare zadowolona. zatanczylam tez nawet taniec krecika i poszlam spac. wiec moze jeszcze nie jest dobrze dobrze, ale napewno lepiej (niz gorzej, choc zawsze moze byc gorzej).
nie sadze, ze moglabym w sobie zmiescic jeszcze wiecej zalu i zlosci.
nie sadze tez, zeby ktos dlugo mogl z tym wytrzymac.
rumsfeld testifies on iraqi prisoner abuse - radio, tv, net, sasiad, telefon.
czuje, ze trace czucie.
mam w sobie głosy
które każą mi zaglądać do odległych światów
ale nie potrafią wytłumaczyć tego co tam widzę
telemah..
jak dlugo mozna odkladac cos, co odlozonym wogole nie powinno byc a odkladanym przez dluzszy czas to juz napewno. jak dlugo mozna udawac, ze problemu nie ma i swieci slonce i pomysle o tym jutro jezeli juz wczoraj byloby za pozno? jak dlugo, po zdaniu sobie sprawy z powyzszego, mozna nadal udawac przed wszystkimi a zwlaszcza soba, ze nadal jest ok i problemu nie ma? i jak niedlugo potrzeba aby uwierzyc wlasnym klamstwom i zwyczajnie dac sobie spokoj bo jak nie ma problemu to co sie martwic?
i przede wszystkim: jak dlugo, az problem wybije na powierzchnie i powaznie upierdoli w dupe?
oto jest pytanie.
a ja wam powiem. niedlugo.
and if you sing this melody
you`ll be pretending just like me
n.k.k.
jako osoba wybitnie inteligentna (a co? nie? ;>)i oczekujaca wybitnej inteligencji od wszystkich wokol, zwlaszcza najblizszych, wymyslilam ostatnio nauczyc mantynke (siostrzenice) mowic chrzaszcz brzmi w trzcinie(..), lezy jezy na wiezy (..) jak i krol karol kupil krolowej karolinie (..) i takie tam. dziecko po cierpliwym wysluchaniu mojego chrzaaaaa-szzzcz brrzzzzzzz-miiiiii www trzzzz-ciiiii-nieeee, powtorz kochanie - popatrzylo na mnie i rzeklo calkiem powarznie:
-ciocia, idz do lekarza. i poszla sobie. wiecie co? ona ma dwa lata.
wiec. braciak i panna wybywaja w swiat polowa lata,czyli w Pennsylvanie (ag gra w kosza i gra dobrze.rozrywana z kazdej strony wybrala oferte UofPenn). koncem tamtego tygodnia pojechala obejrzec campus i co i jak. podobno jest zajebiscie. zielono, czysto, spokojnie, zadupie. a 15 min drogi 3 najwieksze miasto stanu. czyli idealnie. decyzje podjeli i byle do lata.
teraz. ja juz chce ochujac w tym jebanym zabetonowanym, smierdzacym z kazdej strony miescie. ka tez. i tak co dzien cos przebakujemy, ze moze by. i z dnia na dzien coraz coraz tez. najblizszy dlugi weekend jedziemy z les i ag zobaczyc. umowe o obecne mieszkanie mamy do kwietnia wiec do tego czasu tu. a potem.. na wies :) boze, na wies :)
mieszkam w (na?) orzechowych wzgorzach. w kolo moich wzgorz sa: debowy zieleniec, wierzbowe zrodla, wierzbowy strumyk, majowy las, piwna gran, niebieska wyspa, wiecznie zielony park, lesny widok, zachodnie zrodla, drewniana gran, dzwonny las, willany park, szeroki widok, lesny park, iiitd
na poczatku niesamowicie fascynowaly mnie tutejsze nazwy miejscowosci. z czasem, jakos przeszlo to do porzadku dziennego. a jest masa niesamowitych. te powyzej to miejscowosci w okolicach moich wzgorz. ekhem.
bym zapomniala: park fajki pokoju.
urodzinniam sie.
szkoda tylko ,ze kogo najbardziej brakuje, wlasnie brak. ale, doceniajac co sie ma, sie cieszy. bo choc nie ma sie wszystkich co chcialo by sie miec, ma sie i tak duzo. wiec czapki wloz i do parku.
udawać, że wszystko można zostawić po jednej stronie,
a z drugiej napisać, że nie znaczy nic. znaczy zero.
i jeszcze z tym kombinować. zasady zobojętniać sobie kwasem'
j.d stad