26 września 2008, 16:36
w tym samym prawie miejscu dwa lata temu (rok temu tez na tej samej wysokosci, tyle ze w jadac w przeciwnym kierunku) opona powiedziala papa, w tym roku wspomaganie kierownicy (powiedzmy) zrobilo to samo. i sobie moge podziekowac, za to za co pewnie wielu mi psioczy.
bo jest to strefa wiecznych wykopkow z ograniczeniem do 45mph, gdzie jako jedna z niewielu naprawde zwalniam, co prawda do 55-60 ale zawsze to mniej niz wczesniejsze 80 mil.
no wiec nie wyobrazam sobie zeby mnie taka niespodzianka przysiadla przy jakiekolwiek wiekszej predkosci. przy 55 milach zrobilo mi sie cieplo, zimno i slabo na raz. kierownica ani w prawo ani w lewo, kontrolki jedna po drugiej zaczynaja dzwonic i w mili chwili sie przegrzewamy. jezu, jak ja nie lubie takich niespodzianek. no ale, noga z gazu, awaryjne i kierujemy sie do blizszej awaryjnej silac sie nad kierownica o kazdy milimetr skretu, az widze jak zyly na rekach wyrastaja spod skory. jak na moje szczescie awaryjnej w tym miejscu nie ma (prawie poczatek rampy zjazdowej) jest moze stopa pobocza a reszta jakis row z trawa, woda i martwym golebiem. staram sie zjechac tak zeby nie blokowac niczego ale zeby tez nie wpierdolic sie w jeszcze gorszy syf. no jakos siakos zjezdzam i wylaczam sprzet bo przegrzanie sieglo krytycznego. ciekawa jestem co sie stalo, czy cos peklo i ciekawi mnie spojrzec pod maske, ale zawsze po dluzszej jezdzie boje sie ze jest cieply i jak otworze to wybuchnie. mhm, taka logika moja i nikt mi nie przetlumaczy ze nie. po 20 minutach probuje go odpalic, no bo moze sie naprawil ;) ale niestety, nie skrecim. wylaczam i jednak otwieram te maske. a tam spokoj, na oko nie ma jakiegos strasznego spustoszenia, u dolu tez nic nie cieknie. sprawdzam poziom plynu do wspomagania, mogloby byc wiecej ale dalej w normie, chlodnicy nie sprawdze bo nie moge odkrecic korka choc nie wiem jak sie zapieram. aczkolwiek porzadnie zaprzec sie nie moge, bo musialabym stanac z boku a nie naciagac sie od przodu jak stoje, jednak tam musialabym stac prawie na autostradzie a nie widzi mi sie wjazd w plecy przez ciezarowke.
w koncu dzwonie po hol, w miedzy czasie przyjezdza pomoc autostradowa, staje za mna i obiecuje poczekac na hol bo stoje w niebezpiecznym miejscu i nie moze mnie samej zostawic. orajt, przynajmniej nie musze sie bac ze mnie ktos zachaczy. a ludzie jak maniacy, prawie 8, korek puscil po 5 milach slimaczenia wiec kazdy piluje ile moze.
w'ogle to sie rozpisalam z tych emocji a chcialam tylko napisac, ze uf, zyjem.
epic fail