30 kwietnia 2005, 04:58
smoke, i tell ya!
ssmmookkee
/język jest do zabawy/
smoke, i tell ya!
ssmmookkee
zabraklo 24 plytek na sciany lazienki. w ramach przezornosci 26. mowie tajger, plytki beda w poniedzialek, w poniedzialek? dzis trzeba! jak dzis, to trzeba do itasca sie przejechac. tam maja? tam maja. to jedz. to ci dziekuje.
popoludniowe korki here i come!
bestie zremisowaly. ojcu sie upieklo, jako ze zalozyl sie z meksykiem z pracy, ze ktorego strona przegra, ten goli wasy. a tu remis.
zabralismy tez w koncu obydwa samochody do domu. oczywiscie popoludniowe korki, zblizajacy sie okres i debilnosc ludzi na drogach malo nie doprowadzily do popelnienia kilku morderstw. skonczylo sie na mnie wydzierajacej sie przez okno who da fuck gave u ur drivers license u dumb fuck??!!? do kolesia ktory zapomnial ze jego linia zeszla sie z moja jakies dwiescie metrow wczesniej, ale on dalej sobie jechal obok mnie gadajac na telefonie i probujac mnie zepchnac na nastepna. gdyby nie to ze jechalam tajgrowym samochodem z tajgerem za pasazera to bym go docisnela do barierki albo wyszla z samochodu (korek i tak byl taki ze ruszalismy sie raz na pietnascie minut) i poskakala mu po samochodzie, ale oczywiscie kochanie uspokoj sie i wpusc palanta! sprowadzilo na ziemie.
rany dopiero dzisiata..
samochody nadal obydwa staja pod moim miejscem pracy a biedny tajger musi sie prosic po ludziach zeby go ktos z pracy i do pracy mrygna. ogolnie duzo spiec mamy, ale caly ten remont niezle dal w dupe wiec nie ma sie co dziwic. obaj mamy pelno kwasu i jadu na jezyku, wiec na kogo to wyplujesz jak nie na najblizsza ci osobe? milosc to przeciekawa sprawa. wczoraj przyjrzalam sie dokladniej scianom pokoju dziennego i korytarza. malowanie po paleniu to jednak nie najlepszy pomysl byl. wyszlo laciato czego jednak nie mam zamiaru poprawiac z racji ze mi sie nei chce nie mam ochoty i nie i juz.
oczywiscie w calym tym burdelu udalo mi sie zapomniec o bridal shower bas, ktory juz w niedziele. a oczywiscie na zakupach jeszcze nie bylam, ani prezentu ani ubrania. no i bede musiala wziasc kapiel w rozpuszczalniku. matki polki maja tendencje do wszystkozauwania i wszystkowytykania. wogle mi sie nie chce nigdzie isc, ale to bas, moj bas. no i troche nie wypada zeby pierwsza druhna sie nie zjawila. o krruwa, jeszcze musze kosztorys wieczoru panienskiego przygotowac, zeby moc przy okazji dogadac sie z reszta szeregu. jezu, nie chce nic juz nie cchce.
wczoraj zmylam sie raz dwa z remontowni pod pretekstem pakowania. wzielam anty to i anty tamto, zapilam drinkiem, spalillam bacika, wzielam tabletki na spanie, wypilam drinka, spalilam bacika, wypilam drinka. a w miedzyczasie prawie cala kuchnie spakowalam obejrzalam dwa filmy i pogralam w karty. wszystko na przestrzeni niecalych dwoch godzin. nie moge pojac jak to zrobilam. probuje sobie przypomniec ale wychodzi jakas fafroclowata kulka gdzie posiadam kilka par rak i na raz pije pale ogladam pakuje i gram. czasem mysle, ze moze nie powinnam jednak wszystkiego popychac wodka i paleniem. sieczka z mozgu.
slonce swieci, a u was?
brudnam jak swinia. cala w farbie.
ale juz pomalowane!
podlogi, prawie skonczone!
lazienka, no tam troche pracy jeszcze przed nami, ale sciany juz wlozone. jeszcze plytki, zlew, kiblus i pomalowac i tez tez bedzie.
podloga w kuchni do polozenia.
wiatraki w kuchni i jadalnie do zamontowania.
kontaktry i pstryczki, drzwi i opaski i o matko,
o rany boskie. wyrobimy sie.
utyrana jestem od stop do glow. i doslownie i w przenosni. farbe mam we wlosach, na rekach (po rekawy koszulki), po stopach. o twarzy nie ma co mowic, bo wygladam jak gdybym conajmniej jakas powazna chorobe zalapala, gdyz pietrza sie na niej wszelkiej masci kropki i kropeczki roznokolorowe.
ogolnie malowanie prawie prawie. jeszcze tylko jedna ze scian pokoju dziennego poprawic trochu trzeba i bedzie. a wszystko wyglada pieknie! nie spodziewalam sie az takiego efektu ;>. ah ten moj cudny gust. glowna sypialnia jest w kolorach: fresh prailine i lilting laughter (kolory te mialy isc na stare mieszkanie ale jakims cudem wkradly sie pomarancze), a ogroomna szafa nalezaca do tegoz pokoju jest w kolorze, ktorego nazwy zapomnialam. w kazdym badz razie, sypialnia numer dwa jest w tym wlasnie zapomnianym kolorze dwie sciany a drugie dwie june vision. korytarz i pokoj dzienny zas manhattan mist. jesli ktos ciekawy kolory mozna obejrzec tu , wybierajac pierwsze z lewej i wpisujac nazwe. czuje sie jednak zmuszona zaznaczyc, ze wygladaja o niebo lepiej na scianach.
podlogi narazie polozone w jednym tylko pokoju, ale powoli powoli idziemy dalej. w kuchni okazalo sie ze wartst plytek jest piec, wiec troche mordowni bylo z zerwaniem wszystkiego.
laznienka, juz najgorsze za nami. wanna wstawiona! nasza piekna jacuzzi tub juz dziala. chuj z tym, ze scian nie ma, jest wanna ;). teraz tylko wstawic sciany, szafke, zlew, gorna szafke (na ktora czekac musimy do 12 maja), plytki na podloge i sciany i pomalowac i juz! potem tylko plytki w kuchni, opaski na sciany i wokol drzwi, drzwi, zaluzje, kontakty i pstryczki i juz juz juz. bedzie gotowe. do piatku musi byc. bo sobota bedzie na przewozenie betow i malowanie starego miejsca. a potem tylko lezec, patrzec w pieknie przeze mnie pomalowane sciany i pic wodke.
duzo pale, zdecydowanie za duzo. ale tez duzo sie dzieje, zdecydowanie za duzo. wiec musze utrzymac proporcje. jest dobrze bedzie lepiej.
eh
**
samochod naprawiony, cztery stowki nie moje. problem w tym, ze nie mam go jak do domu zabrac. rano wzielam tajgrowego jeep'a i takim oto sposobem jestem na zupelnie przeciwnym koncu tego kurweskiego miasta z dwoma samochodami a ja tylko jedna. ani po tajgra jechac na poludnie (i kurwicy dostac w popoludniowym korku) potem spowrotem na polnoc (i znow kurwicy,,) i jescze raz na poludnie. nie no no nie no. a tam tyle pracy czeka.
kupilam plytki do kuchni.
i just realized
i love the person who introduced me to nirvana still
and im not sure
is it because of that person oor because that person gave me the gift on nirvana
i mean, how do you tell?
**
i think im getting to old to chase my antidepressants with vodka and weed. my everythinng hurts.
jeszcze mi sie kurwa samochod zepsul
no nie no niemoge no nie wytrzymam
szlag mnie trafi
jak jestem tak padne
a chcialam sobie kupic wolksvagena, to niee, pontiaca se kup! se krruwa kupilam. odkad go mam to nie ma polrocza zeby cos nie padlo zepsulo peklo wycieklo. tym razem, na ile sie znam [a po tylu naprawach to czlowiek musi] to bedzie pompa paliwowa. i chuj mu w dupe [temu co mi doradzil, bo samochod pomimo ze psuja straszna, to jednak moj i mam do niego sentyment. takie moje dziecko]. to juz drugi na koncie pontiac co mu sie tak samo padlo pod moja noga tak padlo, tyle ze tamtem byl trans am i nalezal to owczesnego faceta [swoja droga tego samego co mi tego wv rozradzil] . no kurwa, no.
jezu krruwa bozedrogikochany
ja sie wykoncze umre pekne rozsypne sie
zlamie jak ta plyta pilsniowa
nie moge, nie moge juz
ale bedzie tylko lepiej
z remontem, jak to z remontami bywa (a wiem, bo pracowo siedze w tym juz prawie piec lat), wychodzi coraz wiekszy i coraz bardziej smierdzacy interes
z prostego: zerwac plytki, wyciagnac wanne, kiblus, zlew i szafke zrobilo sie bardzo nieproste zrywanie caaaalych lazienkowych scian i sufitu, przeciaganie lini wodnej, odplywu i pradu za sciane (za ktora kiedys, jak nas bedzie stac, wstawimy sobie pralke i suszarke, dzielac ma ogroomna szafe na pol) + wycinanie dziury na dodatkowe drzwi jako bonus.
no wiec, kiedy juz wszyscy nasi pomocnicy wybyli w dom wczorajszym wieczorem, stanelismy z tajgrem w drzwiach czegos co kiedys bylo lazienka, a na dzien dzisiejszy jest ..nawet nie wiem czym jest, niczym nie jest. no wiec, stanelismy w tych drzwiach, spojrzeli po sobie i spuscili oczy. obaj wiemy, ze w ciemna dupe zaszlismy a stamtad tylko jedno wyjscie, dac sie poniesc i wyplynac z miekkim smierdzacym gownem.
czuje sie slabo, naprawde slabo, kiedy mysle o tych dziewieciu dniach, ktore mamy. osmiu, bo jeden dzien chociaz trzeba bedzie na przeprowadzke i malowanie starego lokum. no wiec osiem dni, a przed nami: