Archiwum lipiec 2006


Bez tytułu
Autor: diable
29 lipca 2006, 18:02

2006-07-31 3:29p

goraco, az rozplywa sie swiat. 97* oczuwalne 108*, lato w koncu doszlo. chociaz czekaj czekaj, wilgotnosc w 80% dopiero wieczorem, dogania.
nie chce sie nic, nawet zyc, choc pogoda tu malo rusza. ogolnie, bywalo lepiej. bywalo i gorzej wiec chuj.
lukaszi mowi posle ci cos, odbieram, wlaczam a tu emma. moja emma odspiewana przez wyjcow. moja emma. toz to sto lat temu i wiecej. podobno gdzies doszukal calej kasety, teraz wciska na kompa. boje sie wiecej. naprawde.

 

2006-07-29 10:52a

a my tu mamy niebo.. zamykam oczy i nic nie poradze na to ze jestem w domu. jezu jezu.
a z boku leci; bielsko biala to nie gorale! toz to swietokradztwo! profanacja!!
a czemu nie? czemu nie brac co sie lubi, mieszac i tworzyc nowe? nowe swoje niebo?
a owszem, nawet na moj gust ciut mniej mogloby smierdziec klubem ale przeciez. my tam mamy niebo.

notka sponsorowana przez a jak a i k jak psio crew.

 

2006-07-28 1:52p

mag nadal w pn karolinie, co drugi wieczor wiadomosc, co drugi wieczor dziwniejsza. w pon przyszlo: i miss u. shiit. holla. luv. w srode: shiiit. holla. c u soon babe. luv.

i mis u. c u sunday. i cn finaly smke. yay - przyszlo dzisiaj i wszystko oczywiste. na sama mysl o paleniu udalo jej sie sklecic zrozumiala wiadomosc. oto co niepalenie robi z czlowiekiem! oto!

jezu jak mi jej, niech juz wraca.

 

2006-07-24 9:46p

seksualna bohaterka z powykrecanymi palcami

spiewam pod nosem, kupuje sniadanie, rozmyslam nad czy dzien co dzien a ja a swiat. pan co czasem tez bywa w tym sklepie, a zawsze kiedy, uwaznie na mnie patrzy, patrzy. patrzy jak gdyby o cos pytal. patrzy jak bliskosc, jak gdybym mogla mu wlozyc reke do kieszeni na zminie i on by sie wcale nie pogniewal. odwracam sie i chce juz zaplacic i wyjsc, czuje zbierajace sie w krwioobiegu preludium do paniki. pani mowi 6.66. w powietrzu wisi zle.

wracam do biura, drzowni szef co tam mam na dzisiaj rano? nic, od dwunastej dopiero. to dobrze, bo na 11 ide uspic psa. dzien dobry.

 

2006-07-23 10:42p

ostatni ak; nie nalezy mnozyc bytow niekoniecznych. dlatego. 

 

dzisiaj

mama mi zapina pasy, ksysiu mi zapina pasy, a ty tylko buckle up, buckle up

cos mi sie znowu przetawilo. odpowiedz na maila dziekuje za optymizm, a ja sie nie czuje. czuje sie jak sie czulam na lekach. nie ma mnie. mag na treningu w pn karolinie ka sie kapie mloda walczy z mlodsza o spanie lukasz wybral podloge a kot nie chce jesc jesli sie przy nim nie stoi.

 

2006-07-08 4:28p

pierwszy raz, druzyna ktorej kibicowalam ogladajac, wygrala.

 

2006-07-07 2:45p

7/4/06 white sox vs orioles 13:0  a mag sie zareczyla! dobrze, ze sox ida jak burza od zeszlorocznych mistrzostw, bo zareczyc sie na poczatku meczu a potem go natenprzyklad przegrac to bylaby ciut zepsuta smietana w torcie. ale wygrali, i szczesliwi sa wszyscy. a najbardziej mag i jeremy. dzieci mi dorastaja.

ka chwilowo pozamienial sie samochodami z siostra i tak oto mamy biegowke na kilka dni. wiec ucze sie. jezu drogiikochany.., choc w sumie nie jest zle. oprocz gasnacej raz na kilkadziesiat prob jedynki, idzie plynnie. jazda jest zupelnie innym przezyciem.

dzwonie do spycholog przelozyc sobotnia sesje, a dlaczego? no jak, mecz jest. i ty tez?! niestety.

poczucie rzeczywistosci ostatnio zdecydowanie zwyzkuje. momenty kiedy udeza tak tak przez glowe i oczy, jak grzyby po deszczu.

dlugie weekendy sa zdeycodowanie niezdrowe.

 

2006-07-05 10:11p

wieczorna rozmowa w opustoszalym dinnerze, gdzie tylko znudzone kelenerki dolewaja znudzona kawe w znudzone kubki smakowe

pekalo, pekalo i tak w koncu pierdolnelo
ze sie spowrotem zlozylo w calosc

tylko; co to za calosc, co to za stwor? na ile dane jej bedzie pobiegac nim znow odpadna nozki?

 

2006-07-01 12:57a

dławię się słowami- których wstyd


nie moge uwierzyc ze juz lipiec. to juz tyle czasu przecieklo przez palce zdzierajac skore. wlasciwie zaczynam odkrywac dopiero zludnosc i blednosc tego biegu za rozumieniem. mag cytuje z niepamieci o nie perfekcji a drodze do niej, a przeciez. no przeciez musze. to ja.  ta przymusowosc zrozumienia nawet kiedy nie ma sensu, i doszukiwania sie dna ktorego nie ma, ktora tak naprade zaslania rzeczywistosc i oczywistosc. sa pewne rzeczy ktorych nie moge widziec, nie moge wiedziec. nie zasluguje na nie wedle swojego sadu badz po prostu, otrzymujesz spam od boga; milosci nie ma.  bog to nie saper, nie myli sie nigdy.
znowu wpadlam w bzdure z rozbiegu.

i'm so fucking torn, again; who