30 października 2004, 01:56
nudno jest, wiec przeklulam sobie jezyk. aua.
/język jest do zabawy/
nudno jest, wiec przeklulam sobie jezyk. aua.
tak naprawde to calkiem fajne te glosniki. najlepiej slucha sie w opcji cathedral lub theatre. mozna sie rozniesc z tym poglosem. poniesc sie dac. wszystko mi sie sni. snia mi sie dni, noce i sny. snow mi sie duzo sni. czasem niewiadomo co jest co ale to przeciez niewazne. w glowie zdzieram sobie skore, po kawalku, po kawalku. w glowie wjezdzam w slupy i samochody z naprzeciwka. lapie za klamke i hop, przed siebie. mama ma naprawde niemampojeciajakiegoslowatuuzyc faceta. negatywnie. nie chce takiego kogos przy niej. nie zasluguje na to by nawet jej paznokcie u nog obcinac. ale to przeciez dorosla kobieta. przeciez, to tak glupie ze az smieszne. nie lubie chlopaka mojej mamy, przyjaciolko - pomoz! zony ojca tez nie lubie ale jako i za nim nie przepadam to mi to az tak, no po prostu mi zwisa. mame lubie i nalezy sie jej wiecej. po chuj ja o tym pisze? czy juz tak zdurnialam? zdurnialam, wiem, widze. mam oczy, slabe bo slabe, ale mam. nic nie trzyma mi sie kupy. robi sie ogolna bryja i zaczyna smierdziec. nie wiem w ktora strone robic wypad. wogle duzo nie wiem. ale takie mam tendencje. woda mi kapie z wlosow na klawiature. klap klap. ostatnio lubie takie proste rytmy. stukanie klawiatury, kapiaca woda, miarowe szu szu wycieraczek, dzeszczowe kap kap o szybe. proste. wszystko jest proste.as you might have guessed we won't make it home
dzien pod znakiem mamy nowe glosniki, ale dzialaja tylko dwa & komp jak wczoraj powiedzial dosc tak dalej nie popuszcza i co pare minut zdycha. a tak wogle to bylo tak.. sobotnim popoludniem, jak co tydzien po pracy, terapia. ka natomiast pojechal do palacego inaczej porobic mu cos tam z kompem. wiec wracam w dom, ka chwile pozniej z palacym, butelka whiskacza i nowymi glosnikami do kompa. potem duzo niczego czyli zabawy z instalacja i takie tam. a wogle to nie chce mi sie o tym pisac. spalilam sie najpierw sama bo ci dwaj pojechali po jakis przelacznik (na trzy kabelki byly tylko dwa wejscia) potem wrocili i wprawdzie dalej dzialaly tylko dwa ale spalilam sie juz palacym. potem przyszla mag z nowym facetem (mietki jakis) i znowu sie spalilismy. potem przyszla dom i rob i jako ze oni nie pala to zapalilismy w trojke. w miedzy czasie glosniki nadal mialy nas w glebokim powazaniu ale za to! ale za to komp doszedl widac do wniosku ze tez to pitoli i zacial sie w sobie. lukasz mi znalazl dobrego dima za telewizorem. kazalam mu to tam wlozyc jeszcze w urodziny mlodej a (jako ze wieczor ten nalezal do bardziej udanych) nie pamietalam wogle. wszyscy ogolnie ucieszyli sie bardzo. komp nadal zdychal, glosniki nadal nie dawaly sie przekonac. zakrecenie rozmow pol zdania po polsku pol po angielsku zeby kazdy zrozumial choc troche (tony -facet magdy,nie w tym jezyku) prowadzilo tylko do tego ze nikt nic nie rozumial. bylo cieplo, pozno i dymno kiedy juz wszyscy poszli. dzisiaj sniadanie i ka tylko przelknal ostani kes z miejsca zaczal pakowac badziew spowrotem w pudlo i do lukasz (a noz widelec moze jego komp tez uda sie zepsuc?) . po dwoch godzinach telefon to dziala! wrocil zwycieski moj mezczyzna z pudlem pod pacha jak z mieczem co najmniej i przystapil do wgrywania windowsa od poczatku. no i po calym tym (swoja droga zajebistym, slonecznym, cieplym, czysto jesiennym) dniu udalo sie!! gdzies potem palacy przyjechal, rozstawilismhy glosniki i obejrzeli ghost ship. potem, jako ze ci dwaj ujeli sie bawic sie efektami dzwiekowymi ja zasiadlam za stolem w kuchni, z winkiem i playboyem. teraz 10:31 i idziemy spac. uwazam, ze jest to wszystko nad wyraz interesujacym i (wrecz!) porywajacym. dziekuje za uwage, dobranoc.
piatek 5:22, godzina dziesiec w korkach, wejscie do mieszkania przez okno (dalej nie mam kluczy), w srodku syf i malaria, ka wyslalam po alkochol, bo na trzezwo tego nie da rady odsprzatac.zapomnialam butow w pracy. wszystko mnie podkurwia, meczy i dreczy. niedobrze mi ze zlosci.
mloda juz w bialce. zadzwonilam akurat kiedy dojechali, zajetej powitaniem ze wszystkimi, nie chcialam przeszkadzac. martyna nawet nie chciala ze mna gadac bo przeciez nie ma czasu, jest kinga! i klaudia! i babcia! i wogle wogle. sa w domu.
gdzies z tylu glowy schowany mam smak tego uczucia
lubie ten dzwiek, kiedy palce tak szybko z klawisza na klawisz. klik klik.
wiec przezywamy. przezyjemy. i ten i jeszcze nie jeden a wiele takich potkniec jeszcze bedzie. bo ja juz tak mam ze czesto mi sie zdarza przewracac. przy takich czestotliwosciach jednak, czlowiek nabiera tez wprawy w podnoszeniu sie. na ile nudnym i zmludnym jest takie ciagle padnij powstan na tyle.. no coz, kazdy ma swoje cos w zyciu. specjalnosc. ja specjalizuje sie w zalamaniach nerwowych.
o, ka wrocil.
reset i zyjemy dalej
moglabym sie teraz zapic, zabic. moglabym skoczyc z balkonu na sasiada albo utopic w goracej wodzie. moglabym krzyczec do ciebie po pomoc i tluc piescmi w ten mur dookola a ty i tak. ty i tak nie uslyszysz bo slyszysz tylko to co chcesz uslyszec. bo i tak nie sluchasz. kiedy widzisz ze sie rozpadam i pekam a mowie alez idz kochanie baw sie dobrze, to czy tak ciezko sie domyslic ze moglys jednak zostac? ze to moze ja powinnam byc priorytetem? a idz w pizdu. [i i tak bedzie na mnie bo moglas mi powiedziec.. mogles pomyslec do cholery, mogles poczuc, ze boje sie byc sama, ze jest zle, ze wszystko we mnie nie tak. ale tak, masz racje, przeciez moglam byla powiedziec. tego wcale nie dalo sie zauwazyc]
downdate - 12:26
[dziecinada, degrengolada. nic nie jest, bo mi nigdy nic. bo ja juz tak mam ze zawsze jest dobrze. z ktorej strony nie spojrzysz nie dojrzysz (to tylko tu sobie tak pozwalam)]
gdzie jest heart? kto wie, no kto?
[heart daj jakis znak zycia, co? napisz tylko ze zyjesz, masz co jesc i pic i wogle ze jest piekne. a jak nie to zarzadze ogolnoblogowe poszukiwania i narobie ci bajzlu ;)]