30 czerwca 2006, 01:59
.2006-06-29 1:57p
prosze pani, prosze pani! pani sie zapomniala!
czuje sie jak janosik wiszacy za posrednie zebro. ani zyc ani umierac.
nowa reklama citgo konczaca sie haslem 10 milions of customers can't be wrong niodwolanie kojarzy sie z dowcipem o muchach. radosna tworczosc.
zaczytuje sie w wierszach, jezu. czytanie momentami potrafi bolec. biore wiec zeszyt i probuje, skrobie cos, skreslam, rzucam, podnosze, przeklinam i ide na fajke. potrzebuje pisac. potrzebuje.
wymiekkam palac z towarzystwem mag. mistrzostwo swiata i ciut wiecej. ale dawno nie czulam sie tak jak wczoraj kiedy juz spokojnie lezalam w lozko a w glowie same radosci, nie osci.
jestem zla. jestem zla i widze tylko zle. slucham jedno ale slysze drugie. patrze na jedno ale widze drugie. widze drugie i piate dno, sztuczne barwniki i sztuczne smaki. nie ma naturalnosci nie ma prawdy. nie wierze w jedno slyszane slowo, wszystko jest uluda, klamstwem. a przeciez ja musze znac prawde, musze wiedziec najlepiej, musze rozumiec. przeciez to ja.
10:13p
za kazdym razem kiedy mag pali w tygodniu! musze jej przypominac czy sie nie boi, w koncu nigdy nie wiadomo z ktorej strony nadleci wielki jezusowy palec i wgniecie ja w ziemie. a po wyjezdzie do arizony, ma ciut cykniete na jego punkcie, choc powoli jej slabnie (bardzo powoli, to juz rok prawie). oto co robia dwa tygodnie spedzone z ludzmi, ktorzy autentycznie wierza.
wiadomosci w gg podpisuje mi luv, your heterosexually gay girlfriend
2006-06-24 10:35a
dinner with mag & jeremy, shots, beer and darts at a sports bar, chronic sprinkled with coke at home and magic shroom delivery at midnight. 'twas nice.
wygluszam fakt ciezkiego dnia co to moze sie stac jeszcze o wiele.
2006-06-22 9:05a
tak naprawde, nikomu nie moge powiedziec prawdy.
3:51p
ponizej dna
2006-06-21 11:49a
i bas tez na lekach. grono przyjaciol z nieleczona depresja sie zamienia na wez kulke, wez kulke i ty. wlasciwie sie boje,
2006-06-20 10:59a
chociaz tyle. bosacki zdecydowanie mezczyzna mojego dnia ;
2006-06-15 12:11p
blog by gil gilling
nie jest zle wiec nie jest zle. mijaja mi dni, cos sie sni cos sie dzieje naprawde cos sie nei dzieje wogle.
nie pije od soboty z wyjatkiem niedzieli ale to byl blues fest.
denerwuje sie sobotnim weselem, ta czescia rodziny ktorej naprawde nie lubie sie bac a nie bac sie nei umiem. wwiercaja ci sie w plecy i mowia, a potem podchodza i mowia calkiem inaczej. bo udawanie, klamanie i bycie falszywym byciem to jest specjalnosc zakladu. zaklad czynny 24/7 7/week 365/year.
wlasciwie nie doczekam sie chyba az jakis kuzyn pa siate nawet, podrosnie i zrobi z siebie cos, zebym juz nie musiala latac w tej czarnej welnie. to meczace i jest strasznie cieplo.
2006-06-08 8:16p
oddyhigh głęboko
nie spesz się
daj czas wszystko minie się rozpłynie
nie sil się
v olot
2006-06-08 10:13a
how do u pass a drug test if your a pothead? u use qcarbo32 and promise jesus u'll only smoke on weekends from now on. works like magic.
but theres no way in hell mag can keep that promise, so now she's scared of the man ;
ledwo wyjasnilam z irs pomylki firmy w moich rozliczeniach, przypierdolil sie stanowy podatkowiec, i wlecze sie i grozi i meczy, ostanio ulzyl nawet, szpital tez nawet sie uspokoil, oddetchnelam na chwile. tylko po to jednak, zeby mi zakurwiono wezwaniem do sadu za pewna zalegla w otchlaniach glowy sprawe. 9,251.04+ koszta sadowe. life is so much fun.
2006-06-07 1:03p
maugos, co sie stauo? pyta dooh, ze zwinietego w chwili zalamania niezainteresowaniem, foruma . nobody loves me sie stalo. oh napisze mu tak wlasnie. bedzie dramatycznie w sam raz.
2006-06-06 3:19p
znowu nie moge spac, zgubil sie pilot od telewizora w sypialni. leze wiec i slysze, kota w korytarzu, sasiadow na dole, scierpla mi reka przekrecam sie na bok, sasiadow za sciana, motor na parkingu, karetke, straz, wrzask, wiatr i szum w rurach, przekrecam sie na plecy, przekrecam sie na bok, przekrecam sie na brzuch. ka reaguje na moja szamotanine, przekreca sie na plecy i chrapie, kotwskakuje w lozko i furczy. nie moge tak nie moge. wstaje, klade sie, wstaje, glaskam kota, chce mi sie palic nie pale jednak, klade sie i jestem zla ze sobie nie zapalilam. bezsens jest esencja.
kosu machnela emailie, leci na prozaku ale wcale bym nei powiedziala zeby sie miala szczegolnie dobrze. co to za prozak maja w hiszpani? juz tylko do listopada. wymiana, mloda wraca w polandie we wrzesniu, tylko dwa miesiace i bedzie kosu & przyszly jej mauz. wypelniam to mieszkanie ludzmi a placze za samo(tno)scia. takie zycie.
2006-06-05 1:33p
wlasnie splacilam citi card, gratulacje dla mnie. pozostalo 230.73 na discover. i jeszcze wieksze gratulacje dla mnie. to juz jednak w przyszlym tygodniu, a meczy mnie, tak strasznie mnie meczy zeby juz zadzwonic i juz wyplacic. ale nie, ten tydzien leci samochod, ubezpieczenie, i rata za nieuzywana silownie. wogle nie widze zeby czekowe zdolalo sie utrzymac jakimkolwiek cudem na +. to jednak nic, moj bank mnie kocha, moj bank pokryje wszystko.
wczorajszy obiad wlasciwie bardzo byl znosny. szanowna tez byla, z cora i przyszlym zieciem, obmyslali menu na przyjecie weselne. juz tylko dwa tygodnie. gdzies w polowie mojej kury ojciec zamowil flaszke. 2 po poludniu i obiad z okazji dnia dziecka to wlasciwie bardzo odpowiednia okolica do flaszki. jaka zreszta nie jest? ka po wieczor wczesniejszym whiskaczu & sliwowicy spojrzal tylko blado i nie wyraznie zmruczal ze dziekuje. nie ma dziekuje. jako ze u mnie wieczor wczesniejsza sliwowica i mistrzostwa w mieszaniu tequili jeszcze rowno w krwioobiegu chulaly, nie rzeklam nic, co ma byc to bedzie, przeciez mnie nie zabije. nie zabilo. a wrecz bylo milo. pod koniec wpadla jeszcze kapela goralska ktora to bedzie przygrywac chwilami na przyjeciu weselnym. tiago w koncu spytal o czym oni wlasciwie spiewaja, do odpowiedzi nie zabral sie nikt. fighting, drinking and/or love. smiali sie wszyscy a przeciez to prawda. aa, teraz pomyslalam ze zapomnialam o gazdowaniu. a to przeciez prawie jak bitki, nieodlaczna czesc tradycji.
karnawal co sie rozlozyl o rzut od parkingu, przklelam zaraz po wejsciu w krecacego sie w kolo smoka. ale Ksiezniczka lubi smoki. ja wlasciwie tez do nich nic nie mam.
intymnosc w barze
2006-06-02 3:55p
ojciec dzwonil, i co? nie wiem ale zaprosil nas na obiad w niedziele, po co? z okazji dnia dziecka. ?!? marwie sie o niego, wczoraj tez dzwonil, z zyczeniami z tejze samej okazji. nie lubie zmian ktorych nie rozumiem, ktorych powodow nie widze, ktorych dlugoterminowych skutkow nie potrafie przewidziec. bo to jest uluda, na uludzie sie mozna potknac, nawet kiedy sie dobrzedobrze wie ze nie wolno sie jej dac nabrac.
z ka to samo, przedwczoraj wymyslil sobie ze zabiera mnie na kolacje. od kiedy my chodzimy na kolacje? dzisiaj wymyslil ze nastepny weekend zwijamy sie gdzies, we dwojke. po co? pobyc ze soba. nie wiem, nie rozumiem nic.
grunt mi sie miekknie