27 stycznia 2006, 21:13
mala ksiezna ma dzis 4 :)
/język jest do zabawy/
mala ksiezna ma dzis 4 :)
zdurnial do konca. wkurwia sie na wlasny ogon i wdaje w bojki z kotami na mojej pizamie.
a ukszi wrocil z pl! a le przyjedzie jutro.
gdzie jestem? co jestem? co, no co?
*
z okazji nowego roku rzucil fajki. z okazji niewiadomoczego zaczal palic. pale ja, pali muoda, pali ka. palimy. i feel evil. did i make this happened? is it my fault? muoda mowi, przestan pierdolic. a ja sie bije. choc lubie, bardzo lubie palic z nia. moje sloneczko.
czy ja sie odnajduje czy ja juz calkiem sie odpinam. cyk i lece. albo nawet juz? moze juz i nie zauwazylam choc zauwazam wiec bym napewno.nerwica natrectw przepieklila sie w manie natrectw,manie nerwic natrectw.i freak out, out of nowhere. n it's not even a panic attac, its a complete freakish circus in my head. god, maybe those pannic attacs were there for a reason. to keep me from this.
ostatnio duzo mi sie wydaje. wydaje mi sie ze jestem i ze jest dobrze. staram sie. bardzo.ale to nie pomaga, jak nie pomaga dzisiejszy najidealniejszy wieczor. te chwile ktore wydaja sie zmarnowane na nie to. te chwile ktore
no wlasnie co?
powinny nie byc zmarnowane? te ktore sa bo maja byc i moze to jest to ale tego nie widze?
..
ale jak mozna nie widziec tego. ha. tu cie mam!i tu sie rozbijam. sama w sobie. zadnej z siebie nie wierze.no bo jak?
*
kocham mojego kota! i siostre! i martyne kiedy mnie nie doprowadza do goraczki! i wogle mag pisze lowe krowe. bo przeciez ja tez.
jak bardzo etycznym jest, powolywanie na swiadkow swej prawosci osoby ktore,jesli prawosc ta zostanie uznana, beda pracowac pod powolujacym?
*okazuje sie, ze i republikanom zdarza sie poczucie humoru.. ;
roberts byl przynajmniej ciekawy, nawet 5-10 minutowa odpowiedz, ktora nie wnosila nic oprocz nowszego przykladu masla maslanego, momentami potrafila zafascynowac. zreszta, od poczatku wiadomo bylo, ze jego nominacja bedzie przyjeta (nie znaczy ze nie dostal po dupie, bo dostal ale to juz bardziej w imie zasad niz wiary w odrzucenie nominacji). alito jest nieciekawy i otwarcie klamie w stylu biednego dziecka co moze i ukradlo ten bochenek chleba ale wcale nie pamieta ale moze i tak bylo. ma przekonania do ktorych rozumei sie nie moze sie otwarcie przyznac, ale jezu drogi czy on musi sie tak bolesnie i meczenniczo wic w swoich tlumaczeniach.
a sid ma infekcje oka i roztocza(?) w uszach. leczymy sie.
mloda w pracy, tynka u dziadka, ka spi, kot spi. spokoj. zrobilam mlodej plytke, -ale zadnych smutow! ok, zajelo mi tylko prawie godzine. sobie sprawy nie zdawalam ze wszystko co mam jest takie takie.
z okazji wolnej chwili w koncu tez zmusilam sie do przypomnienia sobie co to jest z czym kojarzy mi sie otrzymana od h. muza. i przypomnialam sobie. ewa braun! lirycznie napewno nie, ale muzycznie wydaje sie bardzo. problem w tym ze porownac moge tylko do paletajacych sie w glowie ponad 8letnich wspomnien (i wiem dobrze ze gdzies mam ich kasete, kupiona na koncercie pidzamy w jakiejs polowie 90tych. pamietam, bo byl to pierwszy raz kiedy facet inny niz ojciec zrobil mi ladny niebiesko czarny makijaz pod okiem, od tego czasu nikt nie zmusi mnie do skakania pod scena ;). ulzylo mi jednak w koncu i moge juz spokojnie zajac glowe czyms rownie bezsensownym. a no i z okazji wspomnien z dziecinstwa w osiolku sciaga sie smietanka tamtego czasu. obsluchuje tez sciagnietego ktorejs dolowej nocy z mloda, reichla, bo to tez tamten czas i festiwal w ustrzykach co go nie bylo ale przeciez bylo zajebiscie bo do lasu jest zawsze 500 metrow *a jak nie to wojsko jest zawsze do uslug
sklejam sie. cija
*o! i jeszcze
*
martyna pieknieje z dnia na dzien. odkad mamy kota, duzo wiecej musze sie jej przygladac. praktycznie to juz wogle nie mozna z niej teraz oka spuscic. kazda minuta ciszy wydaje sie podejrzana, zwlaszcza jesli oboje z nich sa poza zasiegiem wzroku. godzinami tlumacze, ze kotek to nie mis ale zywe zwierzatko, jesli go bedziesz mocno sciskac to cie podrapie i wtedy bedzie! co z tego jednak, kiedy kot jest najleniwszym zwierzeciem swiata. jemu sie po prostu nic nie chce (nie, nei wierze ze apatia przechodzi z wlasciciela na zwierzaka). nawet pazura wyciagniac i machnac lapa kiedy mala sciska, wciska i przeklada nim z kata w kat. z dnia na dzien, zwlaszcza ostani tydzien, przyuwazylam jednak ze zaczyna robic cos wiecej niz spac, jesc i robic smierdzace kupy (a potrafi). zaczal naprzyklad miauczec, i juz nie tylko o 6 rano, zeby go nakarmic, ale i ot tak sobie. lasicielstwo wzmozylo mu sie o conajmniej 300%. z dnia na dzien tez duzo wiecej czasu spedza na zabawie. jest piekny, chociaz wymiotujac po jego akcji w kuwecie (badz poza bo i tak sie zdarza), wydaje mi sie ze moglabym mu te piekne rude kudly wszystkie powyrywac.
/jeff wpadl ze standardowym obledem w oczach do u have any concealer?? please pleaase.. sorry, wtf u need it for?? i have a pimple here, black eye there.. are my eyes really dark? yeah. why? oh nothin, crystal meth.. dumbass. /koles mnie powala poprostu czasem/
w poniedzialek ma zas randke z weterynarzem. male przyciecie, powinno byc neimilo. a wracajac do martyny, po dluzszym czasei mowienia w niezrozumialym nikomu jezyku, ktory to nazywala andzielskim, zaczyna bardzo ladnie uzywac odpowiednich slowek, czasem krotkich zdan (moje ulubione to przyspiewywanie yummy yummy yummy i got love in my tummy po deserze :). krotko mowiac jest najpiekniejsza i najmadrzejsza z calej wsi ;
pochwalic sie tez musze, ze w nowy rok weszlam z niecalymi 3K na kartach. klepie sie po ramieniu i gratuluje tych 5K splaconych w 05. i nadal nie wiem jak to sie wogle stalo ze sie tak stalo.
jest milo.
*
i, o jak moglam, brat mi sie zareczyl z okazji nowego. zas tajgra brat sie przewrocil, z samochodem. ale nic a nic sie nie stalo.