Archiwum grudzień 2004


normalnie o tej porze
Autor: diable
31 grudnia 2004, 05:44

...
bo to normalne o tej porze
kiedy zeszemszarastarzasmierzalam sie do stanu dzisiejszego? przeciez jeszcze rok dwa temu znaczylo to 10ciu  wracajacych z blues fest z zapodajaca fifka i piwem. a dzisia j to jestem ja dmuchajaca tone balonow i drink jerzynowowodkowy a ka juz spi.
c o sie kurwa dzieje. wszystko nie
nie tak?
oh god im so confused as confused as one gets but whyyy why.
kurwa. jak to monia mowila spierdalaj ty maly chuju. spierdalaj.,
co to wszystko jest
nie nie nei nei nein einheineinei nein inihneinein ie nie komentuj
nie

skoczcie ktos po flaszke, raz! belief ma...
Autor: diable
24 grudnia 2004, 04:56

wszystkiego kochana belief, wszystkiego :)

hibernacja zimowa trwa
Autor: diable
23 grudnia 2004, 22:01

mag wlasnie zadzwonila z zyczeniami swiatecznymi. okazalo sie przy okazji, ze byla ostatnio na jerry springer show. z pierwszego rzedu dane jej bylo widziec 300 funtowa laske robiaca striptis oraz calkiem szczupla laske wymachujaca gola dupa do widowni. poza kilkoma jeszcze ciekawymi watkami dowiedzialam sie rowniez, ze steve ja podrywal. masakra. wymyslila, ze nastepnym razem musimy koniecznie isc razem.  no comment.

poza tym zimno, wietrzno a sniegu jak nie bylo tak nei ma. indiana zasypana w pizdu a u nas nawet platka. chuj nie swieta.

ag i les od poniedzialku u nas. tzn raczej ag bo les caly czas w drodze. przy dobrych wiatrach dzisiaj wpadnie na noc a jako ze jutro wolne (przynajmniej ja) trzeba bedzie w koncu oblac te swieta.

jutro wigilia z rodzinka ka + les i ag. ojciec przypomnial sobie o nas dwa dni temu ale kij mu w ucho bo tak czy siak wolabym burger kinga jesc na kolacje wigilijna niz do niego isc. obiecalam wprawdzie wpasc na chwile chociaz ale jawi sie to raczej malo prawdopodobnym.

ja i ka sprezentowalismy sobie aparat (tzn ka nam sprezentowal) jako prezent swiateczny i o tym sie obedziemy. a aparat zajebisty, rebel t2, calkiem calkiem.

i tyle. out.

****

ah i jakzebym mogla bez zyczen!

z okazji tych jak by nie bylo swiat swiatecznych i roku 2005 nowego zycze wam kochani moi milosci, radosci i duzo slonca w calym miescie. niech dzisiaj bedzie lepsze niz wczoraj, jutro lepsze niz dzisiaj a pojutrze to wogle leb odpada taka zajebioza :) smiejcie sie duzo bo to ponoc dobre na zdrowie i noscie czapki.
slonca, sniegu, wodki, wina i cieplych buleczek!
i badzcie grzeczni bo mikolaj patrzy.
mery kryszna dla was i waszych familji!
buzka, scisk, buzka, scisk

qe?

***

somewhere beyond hapiness and sadness i need...
Autor: diable
18 grudnia 2004, 01:53

i write because i have nothing to say
pms jest wsciekla suka. oms (on-going menstural syndrome) jest zgraja takowych. to ja, witam i zione na cie tony rozgrzanej lawy i pluje kamieniami. witam.
im not only crazy but im also a total bitch. thats a neat thing to know about self, ain't it
i wcale nie czuje swiat i wcale nie jakos nie chce tego tygodnia wolnego bo po co bo co bede robic i tak nie mam nikogo zeby ten czas spedzic z bo ka pracuje a ja tak naprawde nie mam zadnych przyjaciol bo tak naprawde sie nie staram i nie szukam bo wszystko mi sie urwalo po przyjezdzie tu wszyscy moi kochani zostali daleko albo przyjechali tu i nie sa kim byli ani ja nie jestem kim bylam i nie mam sil szukac nowych bo i tak nie wierze ze ktokolwiek moglby chciec i ze ktokolwiek moglby mnie autentycznie lubiec i pic ze mna wodke i ogladac kreskowki i piec buleczki w srodku nocy i patrzec jak jestem jaka jestem bo taka juz i juz i nikt i ja wiem wiec nie ma co sie rzucac z motyka na ksiezyc
tiny dancer twirls round 'n round 'n round 'n round. i always wanted to be one of those tiny people who could hide in your pocket and eat out all of the bread crumbs.

Bez tytułu
Autor: diable
12 grudnia 2004, 18:53

12.12.1981 urodzilam sie i odrazu cos chujowego sie musialo wydarzyc (poza moimi narodzinami) bo wybuchl stan wojenny. taka juz ze mnie szczesciara poprostu. gdzie nie zajde tam poploch i panika. 

wczorajsza impreza bardzo udana. prezent wieczoru: zajebista faja wodna od palacego i maru. zaajeebistaa. 

* belief, dziekuje :) *

Bez tytułu
Autor: diable
11 grudnia 2004, 05:58

nie wiem co w czym ale cos
ale po co ale po co ale
czerwone rozlane trzy biale kulki w czolo w czolo pol kroku od bialej bluzki ale ty ale ty nigdy uszy do gory bo ty no przeciez to nie
mozliwe, ze
no wlasnie co?
co jest a co nie. prawdziwe. dlon w dloni czy palec przez palec wiec jak? r u my soulmate? jak sie wie kiedy sie wie.
bo sie. i juz.
(ktokolwiek wiedzial ktokolwiek wie..)

when you know that you just don't know
Autor: diable
11 grudnia 2004, 01:26

still a little bit of your song in my ear
still a little bit of your words i long to hear

...

Bez tytułu
Autor: diable
08 grudnia 2004, 17:23

w koncu cos biurwy z ins ruszyly w sprawie mamy.  jak narazie to domagaja sie tylko pieniedzy ale to juz dobry znak. ktos tam cos robi i przezuca te papiery z miejsca na miejsce. o ile prawda jest co pisza, powinna sie nam tu zjawic do 9 miesiecy. mowiac delikatnie, bylaby zajebiscie, cudnie i cacy. jesli nie uda jej sie przyjechac z mloda we wrzesniu to ktores z nas bedzie musialo skoczyc do pl, zeby z nia tu przyleciec. sam wyjazd bedzie dla niej duzym wystarczajaco stresem, a jeszcze paletanie sie po lotniskach, odprawach i kontrolach, no co tu duzo mowic,martwila bym sie o nia i juz. zaplanowalam juz, ze mieszkac bedzie z nami, bo leszkowi do pensylvani jej nie oddam. moja mama i nie oddam ;)

no musialam sie pochwalic. jezu, ale zajebiscie :)

**
skoro juz w temacie rodziny. to jeszcze
wczoraj wpadl les, podrzucic mi te dokumenty o mame. dwa piwa, paczka fajek, starcie na punkcie 'sztuki wspolczesnej' (obeszlo sie bez przelewu krwi nawet) i pojechal.
pytam wiec ka: -tajger, czy to wogle mozliwe ze ja i on jestesmy rodzenstwem?? ze my to ta sama krew?!
ten popatrzyl, zmarszczyl brwi: -nie-ee, ni chuja..

zawsze to wiedzialam

 

Bez tytułu
Autor: diable
07 grudnia 2004, 21:54

no i sie doczekalam. jak juz wspominalam w rodzinie ka wszelkiej masci urodziny i rocznice sa obchodzone tortowo-salatkowo-imprezowo. no wiec w ta sobote przyjdzie i mi stawic im czola na wlasnym podworku. z tej okazji mam zajebistego stresa i od niedzieli boli mnie brzuch. na lodowce wisi rozklad pracy na kazdy dzien tego tygodnia dla mnie i ka czyli sprzatamy jak zesmy nigdy nei sprzatali. no bo przeciez i mama i tata ka beda, i ciocia z mezem i babcia nawet! rodzenstwem sie tak nie martwie bo oni to juz nie raz widzieli nasz chlewek. no wiec, jak juz wspomnialam, stres i sprzatanie sa motywem przewodnim na ten tydzien. na razie co do stresu to wyrabiam dziennie 200% normy a co do sprzatania to jestesmy daleko w tyle czyli w tak zwanej glebokiej dupie. wczorajszy wieczor spedzilismy na przypinaniu 4 (slownie: czterech) glosnikow do scian. to moj mezczyzna i palacy inaczej tacy zdolni sa. dziur w scianie na kazdej wysokosci ci u nas dostatek. no ale przynajmniej tyle z glowy, i nikt sie chociaz o paletajace kable nie zabije. bedzie impreza w syfie ale bez ofiar smiertelnych, o.  no chyba ze jakies zatrucie pokarmowe sie u kogos wywinie dzieki mojej kuchni co byloby wcale nie dziwne. no ale: trzeba myslec pozytywnie! moze tylko lekka niestrawnosc..

i nawet nawet ojciec bedzie. zadzwonilam wczoraj, bo jakos tak wypada chyba (co tu duzo mowic, mama kazala zaprosic) i rzeklam tonem powaznym: tato przyjedz w sobote. jako ze z moim szczesciem slepego i garbatego polaczenie bylo chujowe to nei wiem czy odpowiedzizal przyjade czy przyjedziemy, co ma tutaj zasadnicze znaczenie. bo juz pani pieknej mi nie trzeba do stresu dokladac. no ale ale

przezyjemy albo nie wazne ze ludzie beda impreze dobrze wspominac, o.

**

aha no i oczywiscie jak ktos w okolicy to bardzo bardzo zapraszam na male conieco

**

 

Bez tytułu
Autor: diable
06 grudnia 2004, 21:02

czasem wydaje mi sie, ze ja sobie tak z nudow te klody pod nogi co raz..

bylo minelo i wszyscy mamy sie w dupie