09 października 2003, 17:07
wczoraj urodziny maru.dzisiaj boli i niedobrze mi. okazja przyjrzenia sie nowej twarzy. jak narazie bardzo na tak.
pees nothing works better for a hangover then a bk breakfast...
/język jest do zabawy/
wczoraj urodziny maru.dzisiaj boli i niedobrze mi. okazja przyjrzenia sie nowej twarzy. jak narazie bardzo na tak.
pees nothing works better for a hangover then a bk breakfast...
wiec. jest sroda. dwa za. dwa przed. dwa w pomiedzy. i nic sie kurwa nei dzieje ( z perspektywy zycia chcianego). spedzam z toba caly czas jaki mi pozostaje poza praca. nie skarze sie. poprostu nie odczuwam potrzeby widywania kogo/czegokolwiek poza. pomimo: gdzies rodzi sie bunt. ja tak qrwa nie moge. to nie to. tzn ty to to. tylko nasze zycie nie to. chce takich chwil jakie byly w b.: rozbijanie namiotu przed pierwsza flaszka przynosi nieszczescie,zapalymy?, podniescie go, ej ty oddaj juz te lufke, spierdalaj ta kromka jest moja, dobra wymienie sie za piwo, prosze wylaczyc radio jest 5 rano, jolka ty szmato gdzie jestes, kto znowu spiewa? czesc gosia jak tam o poranku--> a kto ty qrwa jestes? no nic masz piwo. chce blues fest: muza, noc, kolejka do nikad, samochod na 9, kolana, kazik, chata, palenie, zloz mojego ludzika, czesc beatko, zywiec, ktoredy do domu? tak.
a tak.. mrowieje. gotuje obiady (qrwajegomac). choc nie, to nie to jest najgorsze. najgorsza jest ta moja wewnetrzna bezplciowosc. papka kotra sie mi tam wytwarza na skutek obecnego. to nie twoja wina kotku. nie. tylko moja. bo mam zimne stopy.
pees. szef pojechal do pl. nastepne dwa tygodnie bede swoim wlasnym dozorca. i w pizduuu
z mostu,wodorostu,chodnika,kraweznika,kieszeni,pagorka kamieni,drzewa (badz pareapetu na ktorym siedzi ta mewa)
od piatku co pochwila krew z nosa. co rano. co wieczor. co w srodku dnia. co jest?
przyjemnie jest w sumie. oslabienie pozwala sie odsunac od swiata. patrze na ciebie i usmiecham sie lekko. odwzajemniasz moj usmiech a zza uszu wystaja rozowe baletki. tak. tak moze byc. wszystko jest dalej i mglej. swiat przyjemnie rozmywa sie w oczach i slonce nie razi juz tak jak wtedy. z otwartymi oczami moge powiedziec.
nei trzeba sie bac.
boli mnie gardlo :(
slonce mialo wczoraj urodziny. w skromnym gronie napilismy sie piwka. fajnie bylo..chyba.. nie wiem.. boli mnie gardlo :(
bluntomat .. mrauk
[ze sloika w kacie] boli mnie brzuch. a moglam byla urodzic sie samcem.
juz juz juz :) jeszcze tylko jutro i pol pojutrza i juz :) bede miala dla kogo jechac rano po swierze buleczki. bedzie mial kto zgasic swiatlo wieczorem. nie bede marznac noca. zawsze bedzie ktos na kogo bede mogla nakrzyczec ;). juz..
[z innej beczki] idzie jesienno-wczesnozimowy schiz. pierwsze liscie opadly. duzy krok w siebie.
wszystko znow sie pierdoli. znow minusy na kacie czekowym, spoznione rachunki. late fees are eating me alive. juz mam w cholere dosc. wykancza mnie to wszystko. wlasny brak odpowiedzialnosci przede wszystkim.
nie mam sil
czuje sie taka malenka i chce mi sie plakac. nie. nie plakac. wyc.
6
gustuja we mnie podstarzali tatusiowaci kolesie. nienawidze ich malych oczek i sliny po brode. przewaznie wieksza czesc z nich odbieram jako pedofili (moj prywatny odbior)
[z innej beczki] juz tylko
7
k. odwiedzil mame i mloda wczoraj.opinie zebral wiecej niz dobre. co cieszy.
chce mi sie palic. az odpadne. opadne. i zasne.
snif?.. obiecanki cacanki?.. nei..
8