i wreszcie! po miesiacach, dwoch trzech czterech, telefon z ksiegarni pani ksiazka przyszla, mozna w kazdej chwili..zaraz bede!
i chociaz zdecydowana wiekszosc na pamiec prawie znam z nieszuflad i barow, to jednak i tak i tak. niesamowity zachwyt.
i bardzo bardzo dobrze pamietam ten, ten byl pierwszy (a z nim caly cykl: docent) i do dzisiaj ten jest moj najbardziej. (i moze dlatego, ze przeczytany w bardzo pomaranczowych scianach z bardzo pomaranczami na stole i w sercu /a w sercu najbardziej/ i moze dlatego, ze zawsze sandalki i wiruje powietrze wokol a moze dlatego ze nie gniewa sie na mnie nigdy a moze szpitalne sciany i sacza sie pomarancze z pedzelka. jest w nim tyle az tyle ze do dzisiaj nie pojmuje jak, no jak)
z pamietnika lekko szalonej pomaranczarki
lubie kolor pomaranczowy
wsciekle odbija sie od bialych szpitalnych scian
a kiedy ostroznie pedzelkiem naloze go na usta
--caluje docenta w skron.
Nie nie gniewa sie na mnie
wlasciwie nie gniewa sie na mnie nigdy
tylko dyskretnym ruchem dloni wyjmuje
z kieszeni chusteczke i pociera nia czolo.
Czasami kupuje naraz piec par sandalkow
po jednej na kazdy palec i biegam po pokoju w kolko
im bardziej wiruje powietrze wokol
im blizsza jestem swiatla
tym bardziej pomaranczowieja mi sutki
wtedy zaczynam malowac nimi obrazy na plecach docenta
bo on nie gniewa sie na mnie nigdy.
Anna A. Tomaszewska 'Wiersze do czytania' (sbn 83-08-037414-3)
*
z nowszych i nie_tomikowych ten /po namysle:nie podziele sie/
**12:25*
i jeszcze i jeszcze!
barytonowy barry w sluchawce there's a good chance that we can have ur car ready by 4pm today..
my baby's cured! wreszcie nareszcie ahohiwogle co za dzien.
*