Archiwum kwiecień 2005, strona 2


let my pickles go
Autor: diable
02 kwietnia 2005, 21:20

zmeczona obolala znudzona

nonstop ogladam tv, dzien noc i pomiedzy. spie po godzinie, potem mecze sie kilka, znow godzina snu i juz dzien, a w dzien ni chuja nie zasne. najgorsze oczywiscie to lezenie na plecach w pozycji niby lezacej niby siedzacej. standardowo spie na brzuchu z noga podgieta jak bociek. standardowo tez przez noc przemieszczam sie tarmoszac po calym lozku, zawijajac w koldre i przescieradlo. takie wiec lezenie jak kukla bez ruchu doprowadza do szalu. 

prof z biznesu miedzynarodowego okazala sie prze dobra i mila osoba i wyslala final na emalie. ogolnie poszlo chyba nie najgorzej biorac jednak poprawke na prochy przeciwbolowe ktore reko otepiaja.

prof z prawa narazie ani slychu. a trzy klasy ktore mialy zaczac sie w przyszym juz zrezygnowane z. wezme je latem. troche odpoczynku nie zaszkodzi.

caly brzuch mam zsypany jakas wysypka i nie mam czucia w lewym udzie i dole brzucha. ogolnie najbardziej denerwuje niemoc zrobienia czegokolwiek, potem bol.

tajger mnie pielegnuje i opiekuje. przynies, podnies, ubierz skarpetke (tylko lewa, prawa jakos mi sie udaje), zmien opatrunek, zgas, wlacz, ukochaj. moje slonce.

teraz pozostaje tylko czekac na plynace szerokim nurtem rachunki za szpital. narazie przymierzamy sie do jakichs pietnastu, ale oni lubia zaskoczyc. co bedzie to bedzie i bec.

wylaczam tv i moze jakas ksiazke by poczytac, osiem cztery lezy na stoliku nocnym juz z dobry miesiac. moze w kocu.

cija, trzymajcie sie zdrowo.

Bez tytułu
Autor: diable
01 kwietnia 2005, 16:23

dobrze ze ten kurweski tydzien sie juz konczy

w poniedzialek najpierw standardowo zaspalam, w drodze do pracy zlapalam gume na autostradzie, a nim dzien sie skonczyl lezalam na sali operacyjnej z rozwalonym wyrostkiem. to sie nazywa zaczac tydzien z rozmachem. i kolczyka mi wyjeli.

wczoraj wieczorem ublagalam lekarke zeby mnie wypuscila do domu bo szpital mi strasznie na psychike przysiada. wypuscila. nacieszyc sie nie moge.

ogolnie nie bylo tak zle. tajger caly wtorek a potem kazde popoludnie i wieczor spedzal przy mnie, tata z zona nawet wpadli. renia z dom posprzataly nasz chlewik wiec wrocilam do blyszczacego i pachnacego mieszkania.

chujowo ze przegapilam finals ale sa szanse ze da sie wziasc w sobote, kwestia tylko czy bede w stanie.

a z czterech nowych klas, ktore mialam zaczac w nadchodzacym tydodniu wlasnie bede rezygnowac. nie ma szans na wyjscie z domu przez conajmniej tydzien a opuszczenie dnia rowna sie wywaleniu. szkoda mi kasy zeby ryzykowac. a zreszta, miesiac przerwy to nie koniec swiata.

cija, (it's good to be back :)

*

(zajrzalam wlasnie do ewus i przypomnial mi sie motyw z dzisiejszego urywanego snu. pamietam ze mialam wielkie sterczace sutki ktorym to nie moglam sie nadziwic)