Archiwum czerwiec 2005, strona 2


Bez tytułu
Autor: diable
07 czerwca 2005, 06:20

o czyms myslalam ale juz zapomnialam. mag byla. po pudla do pakowania. sssspakowania. tak oto konczy sie drugi rozwod jej ojca, on ma kogos (na marginesie, to jest to Pierwsza Wielka Milosc), ona mna kogos (kolesia ktoreg bym nawet nie zepchnala z nmostu, chyba ze 5m kijem. co ja mowilam, o no wiec mag w naszej historizostaje mag. mag zamieszka z jeremym. a tearz ide pomyslec o tym, mnie nabralo. bbin5

its a blizzzzard of ideas

gotta go

 

did I say that I loathe you?
Autor: diable
06 czerwca 2005, 18:00

im wiecej o nim mysle tym glupszym sie on wydaje. i bardziej fascynujacym zarazem. zaluje, ze wogle go obejrzalam bo nie moge teraz mysli wyczyscic. chodzi za mna i nie daje spokoju.

szef nie dosyc ze chory to jeszcze strasznie wkruwiony. na mnie, a jak. ani mi to zwisa ani powiewa tyle, ze naprawde jestem juz cholernie zmeczona ta praca. tym calodziennym nic nie robieniem. ale czyz nie jest to spelnienie marzen o dobrze platnej pracy, ktora polega na nic nie robieniu? be carefull what u wish for.

wyglada na to ze oto dzis bedzie pierwszy dzien lata 05. temperatura ma skoczyc powyzej 90* & wilgotnosc powietrza powyzej 50%.  o tak, duzy krok w pieklo. poranne przeczucie, zeby jednak zostawic klimatyzacje wlaczona przez dzien, mialo sens.

coraz bardziej przekonuje sie do nieposiadania telefonu. mam swiety spokoj, po prostu. nikt nie wydzwania w nieodpowiednim momencie, nie przeszkadza, nie zatruwa zycia.  owszem ciekawa jestem gdzie go posialam, ale tak naprawde nie chce go znalezc. i feel free ;

durny film swidruje mi dziury w glowie.

 

Bez tytułu
Autor: diable
06 czerwca 2005, 05:03

i just finished watchin closer and feel like havin a good cry

mainly because the ending was just flickin stupid.

and still, that man..

 

wanna go for a ride?
Autor: diable
03 czerwca 2005, 20:32

human relations in organizations w czwartki i principles of marketing we wtorki, oto moje wakacyjne wieczory. reszte tygodni bede spedzac na malo kreatywnym niszczeniu jakichkolwiek pozostalych mi jeszcze szarych komorek.  

tajger mysli o zmianie pracy na wyjazdy do kaliforni (bo tajger jest kierowiec zawodowy). a ja nie wiem co o tym myslec. 5-6 dni poza domem, 1-2 w domu i znow. fajnie byloby tesknic za soba i nie moc sie siebie nawzajem doczekac. niefajnie byloby zasypiac i budzic sie samej. wiem, ze powinnam nad tym gleboko pomyslec ale po prostu mi sie nie chce. jutro.

kupilam sobie calkiem fajnego czarnego akust/elektrycznego ibaneza, do nauki. [a kiedy juz sie naumiem porzadnie to ta takamine, o ktorej snie i marze od pierwszego na nia spojrzenia, bedzie moja i tylko. narazie jednak, nie mam odwagi zbeszczescic czegos tak pieknego moimi nieumiejetnosciami. poczekam.]

jest dobrze bywa gorzej lepiej zle i calkiem przejebanie jest huśt huśt.

mama miala urodziny w dzien dziecka. z okazji 50dziesiatki mloda zrobila jej impreze 18stkowa. z balonami, bannerami, tortem i wszystkim innym w temacie 18stkowym. jeszcze tak przejetej mamy nie slyszalam, przynajmniej nie z powodu dobrego wydarzenia. moja kochana. moje kochane.

czujesz czasem jak cos ci puka od srodka i skomli zeby otworzyc drzwi i wypuscic? trzymam sie twardego nie, tyle ze

so fake it, i'll be your stumbleine
Autor: diable
01 czerwca 2005, 05:04

i
ta melodia zawsze bedzie we mnie. zawsze mnie poruszy. potrzasnie i na chwile wezmie w przeszlosc.
ale
to tylko chwila. a zycie wyglada calkiem inaczej. duzo dalej, duzo wiecej, duzo inaczej.
tej chwili, tych chwil juz nigdy nie bedzie. one byly: kiedys, dawno, juz. juz byly.
jest teraz.

i do hope i'll see you again. i even want to. thus, that doesnt' change the fact
that

latwiej przegryzc rozpierdolona dynie niz dzem z perel

i could never sleep alone