03 czerwca 2005, 20:32
human relations in organizations w czwartki i principles of marketing we wtorki, oto moje wakacyjne wieczory. reszte tygodni bede spedzac na malo kreatywnym niszczeniu jakichkolwiek pozostalych mi jeszcze szarych komorek.
tajger mysli o zmianie pracy na wyjazdy do kaliforni (bo tajger jest kierowiec zawodowy). a ja nie wiem co o tym myslec. 5-6 dni poza domem, 1-2 w domu i znow. fajnie byloby tesknic za soba i nie moc sie siebie nawzajem doczekac. niefajnie byloby zasypiac i budzic sie samej. wiem, ze powinnam nad tym gleboko pomyslec ale po prostu mi sie nie chce. jutro.
kupilam sobie calkiem fajnego czarnego akust/elektrycznego ibaneza, do nauki. [a kiedy juz sie naumiem porzadnie to ta takamine, o ktorej snie i marze od pierwszego na nia spojrzenia, bedzie moja i tylko. narazie jednak, nie mam odwagi zbeszczescic czegos tak pieknego moimi nieumiejetnosciami. poczekam.]
jest dobrze bywa gorzej lepiej zle i calkiem przejebanie jest huśt huśt.
mama miala urodziny w dzien dziecka. z okazji 50dziesiatki mloda zrobila jej impreze 18stkowa. z balonami, bannerami, tortem i wszystkim innym w temacie 18stkowym. jeszcze tak przejetej mamy nie slyszalam, przynajmniej nie z powodu dobrego wydarzenia. moja kochana. moje kochane.
czujesz czasem jak cos ci puka od srodka i skomli zeby otworzyc drzwi i wypuscic? trzymam sie twardego nie, tyle ze