Archiwum 17 czerwca 2004


dotad zawsze w formie obrony zaciskałam...
Autor: diable
17 czerwca 2004, 22:13

caly czas czekam na jakis cud. po kazdej tebletce zaciskam oczy, piesci iuparcie wierze, ze zaraz juz juz wszystko minie, przejdzie, pojdzie w zapomnienie.  ze stane sie czysta kartka na ktorej od poczatku bede mogla nakreslic sobie  zycie. ze wyjde z tej ciemnosci i wcale nie bede sie bac.

konczy sie tym, ze otwieram oczy   i jedyne co potrafie to zamknac drzwi na drugi zamek.  nie chce tam isc.

[* k.chmielewska]

zostaję sam na sam z zapachem, który się...
Autor: diable
17 czerwca 2004, 17:23

tak w sumie to nie mam bardzo nic do napisania. jest mi sennie i zimno. duzo ziewam malo mysle. pierszy raz od czasow naprawde niepamietnych, spie. naprawde spie. przychodzi noc, klade sie i znikam. wracam rano. jak nigdy. nie ma trzech godzin patrzenia w sufit, pobudki co raz i znow patrzenia w sufit, i znow na w-pol snu, na w-pol chwile. po kazdej przespanej nocy budze sie z idiotycznym usmiechem. bo to w sumie takie idiotyczne cieszyc sie ze snu, a dla mnie jak trafienie lotka. yuuupppi bym wrecz mogla napisac. wstaje i dziekuje w kolejnosci; tabletkom i bogu za spokojna noc. wstaje i nie moge uwierzyc, ze ja naprawde potrafie spac.

tabeletki poza zbawiennym snem, daja duza dawke spokoju.z dnia na dzien ma byc wiekszy, tak wiec moge sie tylko cieszyc.  wczoraj wieczorem jeszcze sie potknelam, wpadlam w jakas dziure i nie moglam wyjsc. i znowu panika i placz i co robic co robic?! przyszedl ka, ukochal i trzymal poki mnie nie puscilo. puscilo.

jest chyba lepiej, tylko bardzo chce mi spac caly czas. kiedy tylko nie ma szefa, ucinam sobie drzemki w pracy bo po prostu nie potrafie oczu otwartych utrzymac. niski poziom energii u mnie to w sumie nic nowego ale jescze obnizony to juz lekki problem sie staje. ale to poczatki, przyzwyczaje sie.

na plus mozna chyba juz tez zaliczyc, oprocz prawdziwego snu, zero atakow w tym tygodniu. a juz czwartek.

[*k.chmielewska]