22 czerwca 2007, 17:47
czytanie na ślubie doszywanego brata, przeżyłam. jak, nie wiem, bo właściwie nie pamiętam. wiem, że wstałam, podeszłam i chyba poprawiłam mikrofon, potem umiłowani, a potem coś o synu jego jendorodzonym. schodząc spojrzałam na braciaka i potem pamiętam dopiero, że siadam do ławki. surrealistyczny motyw. film który się strasznie pourywał a przecież zero alkoholu. ze serce mało mnie nie rozerwało to nic, ale że pomimo wszystko, kiedy otworzyłam buzię, wyszedł ze mnie głos to niesamowitość.
potem wesele, spicie do granic i poza, i wieczór spędzony w przejściu gdzie grali górale.
niedzielne popołudnie u młodego, które zaczeło się czterema bardzo słabymi osobami palącymi grlia z patyczków uzbieranych w ogrodzie. a skończyło ponad 30stką ludzi, zbłąkaną nie wiadomo skąd kapelą góralska i wyniesieniem lodówki na werande, bo nikomu nie chciało się chodzić po zimne piwo. urobiłam się, tak bardzo, że polizałam lekkiego dna własnych możliwości.
ten tydzień zaaplikowałam sobie odwyk. kiedyś trzeba pooddychać swieżym powietrzem.
dzisiaj o 8 cracovia vs fire. i nawet zgłosiłam się na kierowce.
nikt mi nie uwierzył.
http://www.funfreepages.com/games/russian_roulette.php /padł za 11 strzałem