14 czerwca 2007, 20:51
dałam się w końcu namówić. pół roku przyjdź przyjdź przyjdź. moje nie chcę, nie potrzebuję, pierdolę, nie i nie, wcale nie znajdywało zrozumienia. ale przyjdź. teraz zmieniła miejsce pracy i mówi że jest w kropce, potrzebuje klientów bo nie jest wesoło.
w ankiecie pytanie o próg bólu, więc fajkuje wysoki. w swojej prostocie nigdy bym nie pomyslała, że ktokolwiek na własne życzenie funduje sobie taki ból. owszem, bylo to 10-15 minut z ponad, poza tym całkiem przyjemnej, godziny, ale łzy oschły mi chyba dopiero przy wyjściu.
żeby było ciekawiej, to wykupiłam sobie zestaw i mam jeszcze dwa takie do wykorzystania.
rozważam teraz opcje czy przełam się i przeżyj to jeszcze raz (dwa) czy przepłakac tylko w domu to stracone półtorej stówki. i też będzie. pójść i poprosić o wycięcie tej opcji odpada, bo i tak mnie przekona.
najgorsze jest to, iż łapię się na tym, że stojąc przed lustrem zaglądam sobie w pory. zboczenie dosięgło i mnie.