24 kwietnia 2006, 17:30
wlasciwie nie, nei wiem czemu to robie. pewna pani, z ktora sie w koncu przeprosilam, bardzo ladnie nazywa to self medicating. alkohol i palenie, jako depresanty, pomagaja uspokoic glowe. mysli zwalniaja wtedy do przyswajalnych predkosci, zanika troche przerazajace poczucie niekontrolowanego lotu w dol. latwiej sie usmiechac, rozmawiac, myslec. z czuciem niestety nei pomaga tak dobrze. na czucie pomaga kola. w sobote, po terapi, zrobilam sobie wiec medyczna kolacje, wszystko razem i osobno, ktora przeciagnela sie w noc, ktora przeciagnela sie w rano, ktora.. jest 10:22, poniedzialek. czuje sie jak wrak i nie moge na siebie patrzec, nie moge o sobie myslec, nie moge sie zniesc. nie wiem czy bardziej boje sie tego co robie czy tego co zrobie z tym dalej.