Archiwum 30 listopada 2005


tourette's
Autor: diable
30 listopada 2005, 06:02

tata przyjechal

pomoglam mu wypelnic aplikacje na wynajem mieszkania. wiec tym razem jednak chyba wyglada ze jednak. wiec jednak tak.

nie bardzo chcial zostac. wszystko jest takie dziwne. dawniej bylo dziwne i zimne bo trzymal nas jeszcze ten dzieciecy strach /pomimo wszystko, pomimo lat, strach przemieszany z tesknota ma swoje prawa/ teraz jest dziwne bo to wszystko mu wyplulysmy, pokazalysmy sile a tak naprawde nie ma nic czego bardziej bysmy chcialy niz byc jego dziecmi. dziecmi, nie silnymi doroslymi corkami. coz, takie zycie, nie mozna miec wszsytkiego.

boje sie o niego. boje sie jego problemow z sercem, nerwami, cholesterolem, i przedenadeinajbardziej alkoholem. pyta gdzie moze jakies tabletki na uspokojenie kupic, mowi ze musi do lekarza po recepte bo go boli a mnie sie lamie, wszystko mi sie lamie od serca po koncowki wlosow lamie mnie bol ze tak naprawde nie moge zrobic nic wiele by mu pomoc. chcialabym moc mu czesc zabrac i odciazyc.

bedzie dobrze.

najbardziej boje sie tego ze narobilysmy rozpierdolu tylko po to zeby sie dowiedziec ze tak naprawde nie laczy nas z nim nic procz krwi. ze tak naprawde duzo za pozno jest na wszystko, ze za daleko zaszlysmy same zeby moc teraz wracac by spotkac sie z nim gdzies na wspolnej drodze.

staram sie myslec, ze przeciez przeciez kurwa to nie moj wybor ja zostawiac, to nie moj wybor sie rozwodzic, to nie moj wybor bylo wchodzic w zwiazek z nia po pierwsze. ten maly ciazacy bol jednak nie przestaje.

serce coraz czesciej daje o sobie znac. obiecuje sobie, ze jak tylko wroce do pl porobie badania, wroce na tabletki, postaram sie o siebie.

martwie sie o niego. co robi, czy dobrze sie czuje, przeciez moglam byla

wiecej

moglam?

*

czy ja jestem zlym czlowiekiem? i nie, nie o odpowiedz od ciebie mi chodzi. chodzi mi o to czy ja jestem zlym czlowiekiem.

*

may day, every day my day