22 października 2005, 08:58
prosze
pozwol mi odejsc
daj mi najmniejszy powod, znak ze moge. cokolwiek. wiem ze chcesz
/język jest do zabawy/
prosze
pozwol mi odejsc
daj mi najmniejszy powod, znak ze moge. cokolwiek. wiem ze chcesz
wyciagnelam kumpla z firmy obok na fajke, w planie poprawy humoru. koles najpierw mnie rozbawil do lez a potem zdolowal do cna.
rozbawil opowiadajac o przysludze jaka ma wyswiadczyc swojemu szefowi. otoz chlopak ma poslubic jakas laske z egiptu aby ta mogla dostac legalny pobyt. chlopak po pierwsze laski w zyciu na oczy nie widzial, po drugie jest gejem. i to takim 200% dziewczynskim gejem, piszczacym na widok fajnych butow albo fajnej dupy (meskiej ofc), zamaszyscie krecacym tylkiem i przezywajacym raz w miesiacu urojony okres (urojony okres mozna poznac kiedy mijajac go w korytarzu nie uslyszy sie spiewnego he-ey go-o-rgeous, how r u? tylko smetne hi, whats up i obowiazkowym narzekaniem na pms na przerwach fajkowych razem z reszta jajnikow) no w kazdym razie, usmialam sie patrzac na jego ekscytacje kiedy piszac prawie wymawial i'm gonna get married, can u believe it? can u? can u?
zaraz potem smiech stanal mi w gardle, kiedy zaczal opowiadac o swoim chlopaku. ah i oh i wogle jak jest pieknie. a po pauzie, he hits me sometimes, but only when he's drunk. cokolwiek probowalam powiedziec, nim skonczylam mowic on juz mial usprawiedliwienie dla niego. sto tysiecy powodow dlaczego to jest w porzadku.
ciekawy swiat.
nie zmienilo sie nic, czy ty czy kazdy on przed toba
paniczny strach przed zbyt bliskoscia zbyt zaleznoscia zbyt wieloscia ty w ja ja w ty
wolalabym zebys mnie zdradzal, bil krzyczal i kopal. ze wszystkim sobie poradze. tylko nie badz dla mnie dobry.
spie z walizka w zasiegu wzroku. duren, patetyczny duren.
najpiekniejsze z pieknych dzieci przychodzi do mnie wieczorem i zarzucajac wlosami po zaspanych oczach mowi kocham cie ciociu, dobranoc. tak moglabym zyc.
na pytanie martynko ile masz lat? jesli nie moze sobie przypomniec, co zdarza sie czesto, po malej pauzie robi grozna mine i z wielkim wyrzutem w glosie:
-to cio ty, nie pamietasz??? no nie pamietasz?? i odchodzi udajac obrazona.
wolajac z pokoju do krzysia:
-kis`! kis` choc` tu!
cisza, za chwile przybiega, wielce zdenerwowana brakiem odzewu ze strony kisia
-no tajger! co ty, nie slysysz?!
u cioci na imieninach:
-martynko jakie lubisz ciasteczka, ktore chcesz? z truskawkami czy z galaretka? a moze takie, z kolorowa smietana?
-zadne. ja lubie kielbasie i kis`ke.
i tak calymi dniami :)
wypelniam sie portishead
*
kiedys dom (tylko mniejszy). wierze. chce wierzyc. nic wiecej, niech tylko jeszcze niebo i las.
panoszy sie we mnie pustka
az echo ze hoho
george bush don't like black people remix by the legendary ko (remix) & Dem Knock-Out Boyz (lyrics)
z kazdym sobotnim dzwonkiem, tajgrowa szczeka opadala nizej i nizej i nizej.. od rodzicow jechalismy z zamiarem solidnego spicia sie w bardzom kameralnym gronie, czyli tajger, mloda & ja. z pierwszego zaskoczenia wziela go mag & jeremy siedzacy na kanapie kiedy otworzyl drzwi. szybko przekonalam go, ze tylko oni i my i wodka. wiec na kazdy dzwonek otwieral szeroko oczy a ja z kazda przychodzaca osoba mowilam, ze to juz ostatni z zaproszonych, ze juz nikt wiecej. dwudziestu pieciu gosci na dwudzieste piate (byloby. gdyby nie niedojechanie dwoch, ale ponoc licza sie intencje). ogolnie bardzo bardzo klimaty. bardzo.
*
mloda i tyna nacieszyc sie nie moge. zwlasza tyna; wygadana, niegrzeczna, nieposluszna; najslodsza. a mloda to juz sie samo przez sie. z nia zawsze dobrze.
tylko mama, sama sobie pozostala w pustym domu. z kazda rozmowa czy z nia czy z mloda na jej temat, bardziej widze jak bardzo zmeczona fizycznie & psychicznie, jak bardzo te wszystkie lata odcisnely jej pregi w sercu. coraz czesciej przeprasza, za wszystko czego neimialysmy dorastajac. i placze.
dzisiaj plakalysmy obie. jej sie serce lamie i przeprasza, ciagle przeprasza, ze nie mogla nam dac wiecej, ze nie mielismy dziecinstwa, ze tak szybko musielismy wydoroslec i na wlasne nogi. a mnie, ze to ja dzisiaj nie moge jej dac wiecej, ze nie moge jej dac wszystkiego i wiecej. no bo przeciez dla niej wszystko, bo przeceiz to mamus. moj mamus.
mam ochote zabic ojca i wyrwac mu serce. krazy mi w zylach nienawistny zal.
czuje sie taka mala i tak strasznie chce tylko jej ramion. niepotrzebujewiecej.