Archiwum 25 stycznia 2005


Bez tytułu
Autor: diable
25 stycznia 2005, 23:03

w piatek whiskacz z tajgrem, w sobote tequila und whiskacz z tajgrem i ukaszim w niedziele szampian z tajgrem
             weekend
w piatek spokojnie we dwoje i flaszka. tzn spokojnie tak na niby bo we mnie sie gotowalo i bulgotalo zeby tylko zeby juz juz
i po czwartej szklance z lodem i dwoch lufkach rzeczywiscie zrobilo mi sie spokojnie. nawet ba, nawet duzo bardziej. zrobila mi sie nagle jakas cicha_noc_swieta_noc w srodku i wszystko wydalo sie byc na swoim miejscu. idealnie dopasowane. doszlam do wniosku, ze dobrze jest dobrze sie czuc. i zasnelam.

w sobote po pracy przybyl urodzinowy ukaszi i po pol godzinie moich blagan, obdarowaniu prezentem w postaci zarobaczonej tequili, swieczki w slonie i czekoladki giganta,  w trojke wyruszylismy na poszukiwania czegos czym mozna by po sniegu zjezdzac. po prawie godzinie i pieciu roznych 'martach, sie udalo. w miedzy czasie snieg i wiatr systematycznie rosly w sile w miare spadania temperatury. pietnascie minut zapierdalania do parku, pod gorke, jeden zjazd i w tyl zwrot idziemy do domu. fajnie bylo. potem urodzinowa tequila, tort, whiskacz i ide od was bo nudni jestescie.

niedziela nijaka jak to niedziela. kolo 9 ukaszi und tajger pojechali na jakis jarmark czy pchli targ a ja spokojnie drzemnelam do poludnia.  po sniadaniu ukaszi w dom a my z racji braku pomyslu i kanapy do nowego mieszkania, na drugi koniec miasta - do ikei.  i tu sie niespodziajnelismy bo kupilismy sobie kanape. szaroniebieska skora. 50% znizki bo na kartce pisalo ze zbrudzona. po okolo pol godzinnej analizie znalezlismy kropke zrobiona dlugopisem z tylu oparcia. nic wiecej. nic. no to kupilismy. (nie bylo by to dziwnym, tyle ze piec minut wczesniej ogladalismy taka sama kanape po normalnej cenie i juz juz mielismy ja kupic. ale jeszcze sie przejdziemy..) ha. kupic to jedno ale zatachac do domu to drugie. po przedzwonieniu brata, szwagra, kumpla zostalismy sami sobie.  stwierdzilam ze sie upchnie w jeepa, tajgru do pomyslu podszedl z duza dawka sceptyzmu ale dal sie namowic zeby sprobowac. pietnascie minut pozniej bylismy w drodze do domu. z kanapa za plecami. w domu szampan, jeszcze ostatnia resztka sylwestrowych zapsow,  i kanapki z kurczakiem. potem ciezka rozmowa o uczuciach i takimtam. ka zasnal ja wzielam kulke na spanie i zanim jeszcze zdazyla mnie sieknac doczytala gnoj kuczoka. calkiem calkiem.

tydzien mija bezplciowo i mialko jak co. wczoraj dwie i pol godziny poslizgu do pracy, dzisiaj tylko godzina. szef wkurwiony ja calkiem gdzies w krainie mam to w dupie wiec daj mi spokoj.  a poza tym,

szef rozwalil telefon i wpadl dzisiaj rano zebym mu moj na godzine dala bo cos musi zalatwic. wraca i mowi ze jakas babka do mnie dzwonila. odzwniam wiec na numer a tu babka mowi ze znalazla moje dane na hotjobs i czy szukam pracy i dlaczego i ile kasy itakdalej. wiec jej mowie co i jak, ze tu mam daleko itakdalej. a ona na to zebym jej resume rzucila na emalie bo potrzebuja kogos a biuro maja doslownie na rzut beretem ode mnie. weic wyslalam. sie zobaczy co z tego wyrosnie.

ta notka jak czas - mialka, nudna i o kant rozbic. ale fenkju za uwagie.