17 stycznia 2005, 22:15
wierze w pachnace wanilia swieczki
trzaska w glowie od tego kurwnego zimna. nawet na fajke wyjsc nie idze bo trzask prask wszystko w czlowieku zmarza i az stach sie poruszyc by nie peknac na male ostre kawalki. a potem stopniec tak w poludniowym leniwym sloncu jak kubki z dunkin donuts (one topnieja, przysiegam, przyuwazylam dwa takie co w tydzien sie rozmyly na male zwijki papieru a potem w nic) tak nie chce skonczyc. jeszcze troche.
dzwonie do psychiatera i pytam czy mam na dzisiaj umowione czy na nastepny poniedzielek. mila ruska pani mowi, ale pani wogle nie umowiona pani nie ma na doktora schedule. jak kurwa nie ma jak co miesiac od roku jestem i mnie nei ma. jak sie umawiam zawsze nim jeszcze zdaze zaplacic. mowie pani, pani ja mam trzy kulki biale trzy to bedzie jeden dzien wiec pani mnie wcisnie na jutro i bedzie milo. wcisnela na 1:15 teraz jeszcze z pracy sie urwac na to pol godziny i bedzie. byc musi.
wiec jutro bedzie psychiater i psychologier w jeden dzien. ah chyba pekne z tego leczenia i ich gadania i mojego narzekania i ich rad i moich kasliwych usmiechow i ich spojrzen z nad okolarow i mojego ciagle myslenia kurwiu palic mi sie chce palic mi sie chce. dowidzenia bede za tydzien. tak tak uwazam na siebie i zadzwonie jesli mi odbije. tak tak.
rano w pracy ogrzewanie padlo i dobrze ze z domu swieczke zwinelam to przynajmniej dlonie sobie nad nia grzalam. pisalam emalie do pewnej pani i dlonie nad swieczke i znowu w emalie i znowu nad swieczke. opalilam sobie wlosy na rekach po lokcie. mam teraz seksowna gladka przysmazona skore. cudnam.
muoda przyslala zdjecia ze swiat, tyna w ubraniu mikolaja, moja piekna. muoda szczuplutka jak zawsze, mama rozesmiana ze tymi swoimi smutnymi oczami jak zawsze, dom taki sam, jak zawsze.wszystko jak zawsze, tylko ja ani tu ani tam ani nawet posrodku. calkiem wypadnieta.
will you be my friend? sms wczoraj wieczorem z kierunkowym z filipin. co? sure, why not. o 2giej w nocy odpowiedz: hello my friend. hello.