Archiwum 14 stycznia 2005


feel the pull in the land of the thousand...
Autor: diable
14 stycznia 2005, 22:52

wkurwiam sie na ka o wszystko. rzucam skrojonymi pomidorami i bulkami z serkiem po kuchni a on ciagle pyta ale o co ci chodzi?!

jak mowie zostaw to zostaw

wiec potrafie wsciekla na niego isc spac i miec koszmary i on ma chyba tez bo szarpie sie i rzuca. i taka wsciekla jestem, ze mowie sobie obiecuje, ze tydzien sie nie odezwe, ze tym razem nie popuszcze poki zlotej gory mi nei przyniesie na kolanach i w zebach. ale wystarczy rano, kiedy wychodzi i daje mi buzi, zeby splynelo wszystko jakgdyby nigdy nic. bo zaraz mysle,ze nie daj boze niech mu sie cos stanie przez ten dzien, niech sie stanie to przeciez nigdy sobie nie wybacze, ze bylam na niego zla. i kiedy tak mysle, ze cos by sie mu moglo stac to to wszystko co czasem powie glupiego to kazde uklucie ktore czasem potrafi tak pod same zebra zadac,  to wszystko staje sie takim bardzo malo waznym.

ale tylko do czasu az wrocimy z pracy i znowu porusza mi nerwami.

kupilam sobie wczoraj 20 funtowa skrzynke pomaranczy, prawie 1.5 metra dluga poduszke jak i butelke srednio-niskiej klasy wloskiego wina.

jestem zupelnie bez konca i poczatku. nie wiem o co mi a ty wiesz o co ci?