Archiwum 16 listopada 2004


it is now my duty to completely drain you...
Autor: diable
16 listopada 2004, 19:09

wszystko juz gdzies bylo. i ja i wszystko co powiem. krecimy sie w kolo, dreptamy te same sciezki, te same slowa zamieniamy tylko miejscami. te same oddechy, tak samo zmarzniete dlonie. tak samo rano przysypiam, w biegu myje zeby czesze wlosy i zbieram ubrania z podlogi, tak samo jade jak wariat, slalom gigant a i tak sie spoznie, ide na fajke i jak zawsze dzwonie do ka, jak zawsze szef zadzwoni sto tysiecy razy z milionem durnych pytan. tak samo wyjde i ta sama godzina w tych samych korkach, te same ulice, swiatla, stopy. w domu w ten sam kat rzuce buty, na to samo krzeslo torebke. ubiore te same czerwone dresy, i wlacze televizor na ten sam kanal 32 zeby obejrzec sto razy widziana juz powtorke simpsonow. przyjdzie ka i tak samo da mi buzi a potem siadzie przed kompem. urywane rozmowy, gotowanie badz zamawianie obiadu, tak samo zjemy, zapalimy i zwalimy sie na kanape. ja papieros, ka papieros. to wszystko jest prawie takim pewnikiem jak to ze na imie mam malgorzata. pozniej juz bywa roznie, bywa piwo, bywa lufka, bywa palacy, bywa jakis film, bywa sen, bywa klotnia, bywa ze wybywam, bywa ze to ka wybywa. ale wieczorem zawsze tak samo nastawie budzik dla ka na 4:20, tak samo pojde do kuchni i wezme jedna kolorowa, poltorej bialej, i tak samo bedziemy sie jeden przez drugiego ociagac z kapiela. tak samo bede krzyczec do ka :przynies mi na kontakty! kiedy bedzie wychodzil z lazienki i tak samo westchniemy kladac sie w cieple lozko i tak samo przytuli mnie i poglaska po ramieniu. tak samo wylacze telewizor kiedy zacznie chrapac a on wtedy pocaluje mnie lekko i powie dobranoc kochanie. tak samo do paru minut bede go zmuszac do przekrecenia sie na bok bo chrapie, a on tak samo (noc w noc) bedzie mi mruczal ze ja nie chrapie, no ci mowie, no nie chrapie ale i tak sie przekreci. tak samo zajmnie mi troche zeby zasnac, w miedzy czasie tak samo obmysle sto tysiecy zlych scenariuszy, od chorob smiertelnych przez wypadki po zdrady i morderstwa. tak samo zasne nie wiadomo kiedy. czasem na chwile, czasem nawet na kilka godzin a czasem (sie uda i) do rana. o 4:20 ka wstanie, pobrzeczy w kuchni i lazience. ja przysne a on zbudzi mnie calujac i mowiac milego dnia. ja go przytule powiem ze kocham i zeby byl ostrozny. i spowrotem lulu i spac. o 6 budzik znowu ze swoim alarm! six am! i tak przez jakies pol godziny, 45 minut, godzine (zalezy ile udalo sie przespac przez noc)

i tak juz jest. ze jest tak samo. recycled life.