01 lipca 2004, 02:01
chyba pierwsze od dawien dawna popoludnie mam tylko dla siebie. mloda w domu, ka pojechal do braciaka, tv spi. slucham moloko czytam 'zycie pana moliera', pale fajki, zagryzam odmrazana pizze i pije mleko. jest dobrze i spokojnie.
chyba sobie z tej okazji zapale. no. chyba tak.
tell me dearest enemy what you make of me?
* pozniej
wlaczylam rmf i rozmylam sie. ich nocn0-poranny repertuar to jak wechikul czasu, kazda piosenka inny scenariusz. film w mojej glowie.
doczytalam ksiazke, dopalilam lufke, wypilam mleko. slysze tez gdzies, poza radiem, heart shaped box ale nie wiem czy w glowie czy skads dochodzi. za oknem juz pierwsze proby fajerwerkow na czwartego. nagle zrobilo sie ciemno i nei zadzwonilam do mlodej. ka naprawia komp brata a ja nie chce juz wiecej palic. nie sama. boje sie. ale przeciez cos musze robic. przeciez nie moge byc ciagle w tu. musze choc na chwile umknac i nie byc a plynac z muzyka. nawet jesli przez niepicie wyjde z kazdej dolegliwosci ktora mam, to wpedze sie w cos gorszego. wraca ochota na pot in my smoke & coke in my coke. moze tylko mi sie zdaje? ka by mnie zabil. zawsze wiedzialam, ze umre nietypowo. i przed trzydziestka.
what was i
what was i saying?