19 grudnia 2003, 20:28
mam choinke. mam. mala i swieci i blyszczy i ladna i wogole. i nic. zero swiatecznego ducha, tej radosci i podniecenia, ze oo i aa i swieta. czy z tego sie naprawde wyrasta?
ale ogolny nastroj sie poprawia. w miare zaczynam wracac, uspokajac sie. najdziwniejsze, ze ten spokoj przyszedl wczoraj, podczas jazdy z pracy w popoludniowym korku. moment w ktorym normalnie budzi sie agresja i chec placzu i krzyku i kopania. a tu nagle... puff. bajka, normalnie. wrazenie jak tracenie przytomnosci- nagle nie ma nic, i nic nie ma znaczenia jest cicho, spokojnie i bezpiecznie.
(taka blogosc szans na utrzymanie sie ma 0, ale wazny jest odczuwalny przeskok na +)