30 czerwca 2003, 20:12
wiec jedziemy do nyc'a na weekend :) az sama nie moge uwierzyc, ze wszystko sie w koncu udalo. po mozolnych poszukiwaniach biletow ktore bylyby w chociaz miare przystepnej cenie (sa drogie. wrecz nie do uwierzenia), cos sie doszukalam. powrot troche nie ten tego- bo w poniedzialek o 7:30 bedziemy bek w chicago, a na 8 mam do pracy. ale, o tam. pojade prosto z lotniska i juz. lekkie spoznienie to nie koniec swiata. wylot w czwartek wieczorem tak wiec mamy 4 noce trzy dni na zrobienie rozruchow, a takowe zrobimy napewno. troche nie ten tego wszyscy patrza na nas, ze nie jedziemy z nimi (jak zawsze :\ ) a same. to jednak nic, to wszystko nic. bedzie zajebiscie i to sie liczy. a i oni przezyja jeden wyjazd bez nas.
ok ide zrobic rezerwacje. moja karta kredytowa chyba znow przekroczy limita.ee tam. czasu za malo wciagu jednego zycia zeby sie przejmowac wszystkim a zwlaszcza pieniedzmi. moze to nienajzdrowsze podejscie, ale jednak moje i takowe uwazam za sluszne.