27 czerwca 2003, 16:42
wiec. lapie sie na za duzo mowieniu za malo mysleniu. to tak, jak gdyby umysl przeszedl w stan jakiegos leniego snu, nieczynny do odwolania.
dzisiaj idziemy na kolacje z mag i bet. potem sie spijemy - juz umowione, ustalone i nie do odwolania. jak k. nie zapomni to i po zielonym pojedziemy :)
sama nie wiem czego chce. od tygodnia brne w bardzo nieciekawa sytuacje- ale nie zatrzymuje sie. chce wiedziec jak daleko moge sie posunac, gdzie jest granica. ciekawe tylko czy wtedy bedzie jeszcze szansa odwrotu bez wiekszych strat i obrazen? hmm, nawet jesli nie- coz zdarza sie. ciekawosc ponad wszystko. tak czy siak wszystkie drogi prowadza do nikad. a ja i tak mam vip w piekle.