Archiwum 23 czerwca 2003


znow zmeczenie
Autor: diable
23 czerwca 2003, 22:09

poniedzialek.. no i jak zawsze, zasypiam co po chwila. 

w sobote bylo wesele. bylismy ja, zab, mag, pet, beatka i lomza.  wyszlam wczesniej z pracy; potem godzina u kosmetyczki, godzina u fryzjera, mag zrobil mi makijaz (zayebisty swoja droga..).  potem do beatki i wszyscy razem pojechalismy p. samochodem.   zaraz po wejciu jednoglosnie stwierdzilysmy, ze wygladamy najlepiej na calej tej imprezie.  skromnosc to podstawowa cecha swietej trojcy.. a potem, potem spilismy sie jak psy- co tu duzo mowic.  nie znalam tam nikogo wiec w sumie mnie to ani grzalo ani wialo.  jeszcze przed obiadem wszyscy byli ciepli.  caly dzien nic nie jadlam wiec scielo mnie nieziemsko.  o 1 nad ranem zab wmusil we mnie jakiegos krokieta bo chyba zaczynalam byc fioletowa na twarzy.. heh.  but dude, there was so much drama, u wouldn't believe it.  everyone kept on fighting & crying.  co do obrazen - lekko ponad norme.  rana na plecach, siniaki wzdluz calej lewej strony.  nie pytaj bo nie wiem co sie stalo.  poza tym, z ciekawszych mykow; p. wytrzasnal skads odkurzacz i biegal z nim po chodniku o 2 nad ranem - porzadki wazna rzecz. z m. tanczylysmy na srodku dwu pasmowej ulicy zatrzymujac ruch na okolo 15 minut.  mialysmy tez wlasny fan klub ;>  kamerzysta i fotograf nie odstepowali nas na krok.  nie chce widziec tych zdjec.   

rano pojechalam do domu.  po drodze klotnia z mag. w domq 2 godzinna drzemka (bylaby dluzsza ale sylv wpadla na fajke) a po poludniu styknelismy sie wszyscy u uka i do parku na grila.  zajebiscie bylo - mialam niesamowitego speeda. jedzenie sie zjaralo ale. co tam. po grilu spowrotem do chicago i do kumpla - picie.okolo 11w nocy wymyslili pojechac do j. na basen.  na dzien dobry wyladowalam w wodzie - w ubraniu a jak, koncem koncow plywalismy w bieliznie woda byla zimna jak cholera - dzisiaj gardlo boli i kaszle.  poszlam spac o jakiejs 4 rano. tutaj cos pomine - bo juz nawet nie chce myslec o wlasnym po******. nooo i jeszcze przeciez na dobranoc wrobilam sie w nastepne wesele.  i to w dodatku w druzbowanie. jak ja nie lubie chodzic na wesela.

dzisiaj nie moge oczu otwartych utrzymac.  spalam juz z 5 razy po 15 minut.  dobrze ze szefa nie ma. nie moge wytrzymac.  dobrze ze tylko godzina jeszcze.  a w morde jeszcze na opalanie dzisiaj. zapomnialo mi sie a beatce obiecalam. no zaqrwiscie normalnie. a tak wogole to zajawiam sie na paktofonice. ee ze to wlasnie co napisalam

*dodane 11/20/03*

06/22 to TEN dzien. pamietaj os`le.

*koniec*