Archiwum 10 czerwca 2003


dwa zielone pomidory, mala cebulka i szpulka...
Autor: diable
10 czerwca 2003, 16:41

deszcz pada a zycie mi sie wije. robi sie z niego taki yeahbunny warkocz pomylek.  bas olal nasza kolacje w piatek - jak to mnie zabolalo. moglysmy sie czasem nie widziec qpe czasu, miesiac ze soba nie gadac, ale nasza  kolacja zawsze byla bez wymowek. w sobote zadzwonila i wydzierajac sie w sluchawke, stwierdzila, ze przeciez mi mowila, ze nie da rady bo g. mial urodziny.  $%^$^% &^%^$%#%$^%$^* dzwonila potem w niedziele i wczoraj ale nie mam ochoty rozmawiac.  nie chce mi sie sluchac jak zwala wine na mnie. chyba najwyzsza pora dac sobie spokoj.

sobote i niedziele spedzilysmy z m. u chlopakow.  fajnie bylo.  zaprzyjaznilysmy sie z siostra p.  zostala oficjalnym czlonkiem trojcy swietej. tylko musimy jej palec u nogi wydluzyc bo sie narazie nie zgadza (dluga historia..)

poza tym.. poza tym jeszcze inny moj kumpel sie na mnie pogniewal.  szkoda - ale to (chyba) nie moja wina (chociaz ostanio wszystko okazuje sie byc moja wina).  tyle czasu, tyle czasu sie staralam niepotrzebnie. cos jednak pomoglo mi otworzyc oczy i poszlam sobie dalej.  a teraz nie rozumiem juz nic.  i chyba nawet nie chce. jeszcze by sie jeszcze bardziej zagmatwalo wszystko. 

miales byc wczoraj,
a przeciez juz nastepna noc
sie konczy i dalej
(nie ma cie)

znajduje resztki wtedy
w poduszce- zolte wlokienka
najlepiej przechowuja zapach i smak

trzy seriale, reklamy, wiadomosci
i dalej

na twojej koszuli wezel

(nie, nie wypomne ci tego)

*

jutro mam isc z m. do jakies knajpy z ludzmi z jej pracy.  nie wiem czy chce.  ale pojde, bo prosila.  no i dalej szukam zielonych pomidorow..