Archiwum wrzesień 2005, strona 1


i'm in the basement, you're in the sky
Autor: diable
13 września 2005, 18:10

rozwielam sie. znow znajduje siebie w najbardziej niespodziewanych myslach miejscach checiach i nie nie spierdalaj.
wczoraj wieczorem conajmniej godzine spedzilam patrzac na spiacego tajgra. mial zly sen i smutno mruczal. lezalam wiec obok co raz robiac ciiii i glaskajac go po buzi. to takie niesamowite jak szybko dotyk uspokaja.
hold your breath and count to ten
lezalam wiec, patrzac na niego katem oka, na zmiane rozmywajac sie w uczuciach i rozpekajac checia ucieczki. nic nie jest pewne. niczego nie jestem pewna. brak jakichkolwiek podstaw by sobie ufac.
then fall apart and start again
daleki napisal emalie, chodzi za mna niesamowite wrazenie, ze to nie jest ten sam czlowiek. ze ktos go podmienil, przestawil, wymazal i napisal od nowa. narkotyki sa zle, zabraly tamtego dalekiego. tego kochanego wiecznie zdradzajacego chlopca z talentem conajmniej 50 ludzi. a to dobry chlopak byl i malo pil. napisal, ze szum to nie muzyka a ja nie moge przestac zastanawiac sie, ze niby jak nie jak tak. no jak nie. nie?
8 godzin pracy wsluchuje sie w przesluchania robertsa przez senacka komisje sadowa. osiem. wogle nei wiem o co mi chodzi i po co cokolwiek robie. robie bo robie, dla samego faktu robienia czegokolwiek. * . republikanie przesmieszni, glaszcza go, sciela droge kazdym najmniejszym dobrym uczynkiem z zycia pana r., praktycznie wkladaja mu w usta same oh i ah i jaki ty wspanialy. momentami wrazenie, ze jeszcze ciut ciut a ktorys zeskoczy don z wysokosci, zedrze mu spodnie i z zachwytu zassie za przyrodzenie. demokraci zas na wiekszosc pytan otrzymuja 15 minutowe maslo maslane, tlumaczenie kwadraury kola i wogle bzdet jeden wielki. jeden w koncu sie podkurwil i przerwal mu pitolenie o niczym proszac o odpowiedz na zadane pytanie. na uwage glownego porzadkowego: let mr. roberts finish! odrzekl: go ahead mr roberts, continiue not to answer my question. polityka to wyjebana w kosmos rzecz. *

jeszcze dwa tygodnie i dzien.

 

beneath these big breasts bits a heart as...
Autor: diable
10 września 2005, 05:44

kubus piekny i spokojny jak maly aniol. doleczki w policzkach & oczka czysta kopia misi. bylam swiadkiem pierwszej kupy i pierwszego kichniecia malego ksiecia.

*

brak tabletek najbardziej daje sie odczuc po oczach. znow potrafie plakac. czasem z powodem, a czasem ot tak bo reklama mi sie zdala smutna albo muzyka dolatujaca z mijajacego mnie samochodu cos piknie. przewaznie jednak z powodem, ogladajac badz sluchajac wiadomosci. i dzisiaj kiedy uslyszalam kwilenie kuby przez telefon, potem znow trzymajac go na rekach. (czasem mysle, ze chujowy moment sobie jednak wybralam na odstawienie ich. wiadomosci mnie zabijaja. w pracy w samochodzie slucham placze wymiotuje placze jade dalej. jest fantastycznie).

*

mr bush & ska rzucili opini publicznej resztke i cofneli jednak brown'a z szefowania akcja po katrinie.  ohah normalnie nie wiem gdzie sie podziac. powinni go wywalic, zlinczowac i zmasakrowanego aczkolwiek jeszcze zyjacego wrzucic w zalana czesc n.orleanu. zaraz za nim busha, cheneygo & reszte spolki diabla.
na polepszenie humoru mamy oczywiscie jeszcze dwoch sedziow sadu najwyzszego idacych do wymiany za kadencji ww pana & republikanskiego rzadu. just watch & see. oto zaczyna sie podroz do przeszlosci.

*

swiat ogladany przez dno szklanki wydaje sie byc ciut latwiejszym do zniesienia.

*

corpse bride! musze do kina

@ jack z will & grace oczywista

maly ksiaze
Autor: diable
09 września 2005, 21:58

53 cm, 3.5 kg, 9.9 w skali apgar - oto Kubus, bratanek tajgra. witaj maly, zawsze slonca & cukierkow :)  

 

take a little trip, take a little trip..
Autor: diable
08 września 2005, 02:26

there are 3 girls left, ive seen 1 episode before this one, but right off i can tell you that i think this show is dumb as fuck and i feel meah will 'be the girl'

unless im wrong ;

*

wszystko jest kopia czegos wczesniej. uczucia, postacie, filmy nawet reklamy. wszystko juz bylo.

*

                                          wszystkie te slowa juz padly, nie rez i nie dwa i nie tysiac. wszystkie te uczucia juz byly, tyle razy. te chwile, te mysli, wszystkowszystko. powtarzamy sie jak zdrapana plyta. ludzka natura. walesa sie kolo znajomej budy, bo strach isc w nowe. ale oczym ja wogle

*

najnowsza fascynacja

                    kanye west

*

dude, i was wrong. ups ;

*

jestem jak ford built tough         

i can't live this life, and i can't justify,...
Autor: diable
07 września 2005, 05:27

loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it magpie writes how r u princess? u knw im alwys there 4 u if u need supprt. u can do this, i knw ur strng. luv u babe. loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it who what huh? ze ja?loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it loosin it

Bez tytułu
Autor: diable
06 września 2005, 22:30

erie przepiekne; male, ciche & spokojne, taka nibyniby przerosnieta wies. presque isle na rzut beretem z masa drzew i wszelkiej masci zielonosci ale bez nadwyzek ludzi. puszczajac latawce badz prowadzac wojne na balony wodne spokojnie dalo sie znalezc wystarczajaco duzy, pusty kawalek plazy, zeby nikomu nie przeszkadzac. wogle dmuchawce latawce wiatr ;)

niagara tez owszem, niczego sobie. za dnia co raz tecza gdzie nie spojrzysz, noca przezajebiste podswietlenie robi bardzo bardzo wrazenie. nic jednak nie pobije cave of the winds, na ktora to najpierw nie chcialam wogle isc, a kiedy juz poszlam nikt nie mogl mnie stamtad sciagnac. przemoczona i przemarznieta do kosci na kazde 'idziemy?' odpiskiwalam 'jeszcze chwilke, coo, jeszcze chwilke tylko..' i dawaj spowrotem. kosmiczna radosc, ahooh & wogle. pieknie.

piatek i sobote spedzilismy u braciaka i agi, na ostatnia noc jednak przeslismy przez ulice i wynajeli pokoj w hampton inn. ukaszi skusil sie basenem, ktory niestety okazal sie zamknietym na noc. na dobre wkurwilo go jednak $15 za film, ktorego nie chcial. przeszlo mu dopiero kiedy do mulnej akcji z nienacka wlaczyly sie panie #2 & #3 w fatalaszkach a'la french maids. zmrozony whiskacz i pare lufek tez nie pogorszyly sytuacji.

droge powrotna przemeczylam prawie cala, dopiero pod granica illinois tajger mnie wymienil. popoludniowe slonce niemilosiernie smolilo po oczach, a poza tym kurwica mnie straszna brala na widok tych debili na drogach. (o drogach mowiac, boze jak inaczej ludzie jezdza poza tym durnym stanem. pennsylvania, ohio, nawet dalsza indiana, kierowcy sa tak kulturalni ze poprostu zachwyt. nie ma szans, zeby ktos blokowal lewa czy wciskal jak kretyn na zderzak. w ohio, o trzeciej nad ranem koles zjechal do nas zapytac czy nie potrzebujemy pomocy (stalismy na poboczu i rozciagali kosci). z podziwu wyjsc nie moge)

erie, pa
Autor: diable
03 września 2005, 18:51

z domu wybylismy o jakiejs 8 wieczorkiem, kolo 11 szybki hamburger, kawa, fifka & zmiana kierowcow. o 2 nad ranem mandat za predkosc, w ramach powitania w ohio. na 6 dojechalismy na miejsce, wypili kilka piw, obejrzeli ulice sezamkowa, pogadali z papugami i poszli spac.

pogoda zajebista, pozostalosci katriny przewalily sie deszczem przez okolice ale akurat dojechalismy kiedy wypelzaly dalej w swiat.

psychicznie czuje sie zle. nie, nie zle, strasznie. nie dosyc ze zero balansu z braku uspokajaczy to jeszcze to wszystko co sie dzieje. nie wiem, wracaja bole somatyczne & ogolne przygnebienie. no coz, wszystko jest kwestia wyboru.

 

why aren't you outraged?!
Autor: diable
03 września 2005, 00:45

we have money & resources to fight wars overseas, to force our help even on those who do not want it

yet for days, we allow suffering & death of thousands crying for help in streets of our own country. 

shame on us, but most importantly

shame on you mr. bush

*

nie moge juz nie moge juz. patrze slucham placze i wpadam we wsieklosc na zmiane. i nie, nie potrafie potrafie uwierzyc. to przeciez jakis makabryczny zart. przeciez nie mozna ot tak sobie pozostawic dziesiatek tysiecy ludzi bez jedzenia, wody, opieki medycznej, sluzby porzadku ot tak na ulicy. przeciez nie mozna pokazac tych samych ludzi wlamujacych sie do sklepow z podpisem 'zlodzieje'. 

glupiam, no przeciez, jak moglam byla tak durnie pytac, przeciez nie sa zamozni. i nie sa biali. to wszystko tlumaczy.

no, there's no racial profiling.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: diable
02 września 2005, 03:17

god show me the way because the devil is trying to break me down