Archiwum 03 września 2005


erie, pa
Autor: diable
03 września 2005, 18:51

z domu wybylismy o jakiejs 8 wieczorkiem, kolo 11 szybki hamburger, kawa, fifka & zmiana kierowcow. o 2 nad ranem mandat za predkosc, w ramach powitania w ohio. na 6 dojechalismy na miejsce, wypili kilka piw, obejrzeli ulice sezamkowa, pogadali z papugami i poszli spac.

pogoda zajebista, pozostalosci katriny przewalily sie deszczem przez okolice ale akurat dojechalismy kiedy wypelzaly dalej w swiat.

psychicznie czuje sie zle. nie, nie zle, strasznie. nie dosyc ze zero balansu z braku uspokajaczy to jeszcze to wszystko co sie dzieje. nie wiem, wracaja bole somatyczne & ogolne przygnebienie. no coz, wszystko jest kwestia wyboru.

 

why aren't you outraged?!
Autor: diable
03 września 2005, 00:45

we have money & resources to fight wars overseas, to force our help even on those who do not want it

yet for days, we allow suffering & death of thousands crying for help in streets of our own country. 

shame on us, but most importantly

shame on you mr. bush

*

nie moge juz nie moge juz. patrze slucham placze i wpadam we wsieklosc na zmiane. i nie, nie potrafie potrafie uwierzyc. to przeciez jakis makabryczny zart. przeciez nie mozna ot tak sobie pozostawic dziesiatek tysiecy ludzi bez jedzenia, wody, opieki medycznej, sluzby porzadku ot tak na ulicy. przeciez nie mozna pokazac tych samych ludzi wlamujacych sie do sklepow z podpisem 'zlodzieje'. 

glupiam, no przeciez, jak moglam byla tak durnie pytac, przeciez nie sa zamozni. i nie sa biali. to wszystko tlumaczy.

no, there's no racial profiling.