Archiwum 29 lipca 2004


words dissemble. words be quick. words resemble...
Autor: diable
29 lipca 2004, 19:11

ostanio meczy mnie pisanie. mam sto miliardow mysli na sekunde i nie mogac ich pomiescic w glowie wylewam je tu.

ka zmienia prace i dobrze, chociaz duzy stres.

ja co dzien zmieniam zdanie, i nei dobrze, bo mnie to wkurwia.

nie mam sie gdzie podziac. nie mam sie gdzie ukryc. tak dupnie potrzebuje samotnosci. spokoju. nie chce mi sie rozmawiac, usmiechac, sluchac, doradzac, pitu pitu o niczym. choc wszystko takie wazne.

mysle o dalekim, co tam u niego, jak sie mu uklada. ten czlowiek nadal mnie fascynuje. szkoda ze wyjechal. szkoda tez ze pozwolil by dragi go tak zeszmacily. ale kazdy ma swoje hobby.

chcialabym wrocic do pisania. niewychodzi. moze dlatego, ze nei probuje? prawdopodobnie.

najlepiej rozmawia sei z nalepkami smiley face. punkt ot optymistyczne podejscie do sprawy.

castles made of sand fall in the sea. eventually....
Autor: diable
29 lipca 2004, 01:44

nie ma to jak byc kobieta, i co miesiac przechodzic owulacje, okresy, peemesy i chuj wi co jeszcze. skreca mnie na wszystkie kierunki.

z przyjemniejszej nuty, trzeci dzien uspokojaczy a efekty widoczne.

mowie ka: mam ochote na kole.. co myslisz?

ochujalas?!?

nie zebym sie nei spodziewala, ale sprobowac warto.

(mam ochote wyjechac gdzies na weekend, ja, karton fajek, 2 butelki szampana, troche palenia, troche muzyki i duzo koli.  dwa dni nie jesc nie spac tylko wssysac w siebie to wszystko. a potem wstac i wyskoczyc z okna)

that could actually be interesting