Archiwum 19 sierpnia 2004


mellon collie & the infinite sadness wisze...
Autor: diable
19 sierpnia 2004, 21:01

mellon collie & the infinite sadness wisze glowa z lozka naraz pale i pije herbate, z sufitu patrzy na mnie kurt i mruzy wypalone oko, ja mam tylko blizny i rozlana zupke chinska do pokazania, pisces iscariot i juz wiesz,ze trzeba powiedziec nie placz. wiec nie. idziemy na wino albo poczekamy az wino do nas samo. szyby jak gitary, rozpadaja sie z loskotem. nie ma ostatnich autobusow jak nie ma juz tej historii.

sa istnienia, kotrych mozna nie widziec i nie slyszec przez miesiace i lata. i oddzielic sie mozna tysiacami wydarzen,wrazen, drog, miast i kontynentow. i mozna nawet zapomniec na dlugo, ze sa.

wystarczy jednak dojrzec sie, doslyszec, usiasc i zaczac rozmowe by caly czas swiata zawirowal i nidgy nie bylo zadnej przerwy. jak gdybysmy wczoraj razem pili piwo przeciez. ale co u ciebie. i wiesz..

i mozna tak godzine badz minute tylko, bez znaczenia, bo w tej minucie zamknie sie cale opowiadanie, jak ksiega zycia. i w tej minucie w glowie zapala sie to swiatelko, ze tak, sa bratnie dusze, prawdziewe bratnie dusze, do kosci, do krwi. ktore wiedza, rozumieja i czuja. i nie trzeba az tylu slow. nie trzeba prawie wcale. swiadomosc tylko obecnosci, czy tu zaraz czy daleko. swiadomosc, ze jest kieszen w czyichs spodniach, ktora za piec lat bedzie taka sama ciepla, bezpieczna kieszenia przyjaciela jaka byla lata temu. kieszenia do ktorej zawsze mozna wsunac reke na mrozie, bez pytan czy tlumaczen a ona pamietac bedzie forme twojej dloni i idealnie do niej przylegnie.

bo wiesz, wiem. rozumiesz, rozumiem.

latwiej jest przegryzc rozpierdolona dynie...
Autor: diable
19 sierpnia 2004, 17:42

daleki; szczescia, radosci, slonca i weny; scisckscisk, telepatycznie sle, bo przeciez tego nie przeczytasz. i nei wracaj juz w te miejsca, nie daj sie. wyszedles wiec zostan. wierze w ciebie i te wiare tez telepatycznie sle. bo wiara czyni cuda, prawda.


*
zola wyjezdza w polowie przyszlego. wiec pozegnalna robimy w sobote u mnie. male, skromne i w kameralnym gronie chlansko.
*
mloda zdala wczoraj pisemna czesc testu na prawko. z jednym bledem. bestia z niej. jazda za tydzien, bo wczoraj sie juz nie zalapala. ale przynajmniej, z okazji, ze juz bylam na miejscu, wymienilam sobie plamane na cztery czesci prawko i zaplacilam przeterminowane od marca rejestracje.
*
mila rozmowa z mirem na gg. w bialce jak zawsze, nie zmienia sie nic, tylko ludzi ubywa a ci ktorzy zostaja powoli wymieraja psychicznie. taka wies, taki klimat mowie. taka wies, taki klimat.
*
w drodze do pracy wymysliam, system ostrzegawczy przed moimi przeokresowymi skokami cisnienia dla ka. bede jak dzordz dabolju busz i wprowadze system kolorow ostrzegawczych: pomaranczowy tydzien przed jako przygotuj sie, wzmoz czujnosc, nie wchodz w droge, nie wdawaj sie w glupie argumenty, obchodz sie ostroznie. a 3-4 dni przed wejdzie !code red! czyli: realne zagrozenie powaznym atakiem, badz gotowy do ucieczki, nie zblizaj sie, najlepiej wogle nie rozmawiaj tylko mow tak kochanie, tak slonce, tak, i juz napewno nie pytaj: ale co ci jest? (to jak nacisniecie tego guziczka: explode!). to jest dobry plan. mysle, ze oszczedzi nam wielu klotni. tzn mi oszczedzi wielu klotni, ka nie przepada jak juz mowilam. (pms is bitch. i tell ya..)
*
po trochu o wszystkim. taki dzien. taki czwartek. dobrze

(@)daleki, kiedys dawno, na skrawku serwetki, do dzis (i prawda i mam)