Archiwum 27 czerwca 2004


i fake it so real, i am beyond fake
Autor: diable
27 czerwca 2004, 05:50

doktor ania okazala sie przemila kobieta. poltorej godziny minelo jak nic. poltorejstowy tez poszlo jak nic. ale wmawiam sobie ze warto, bo przeciez warto. warto wyjsc z tego mlyna.

ah i jeszcze z wczesniej

mag mnie rozpierdala. mowi: wiesz, ty powinnas przestec brac te proszki, przeciez ci nie potrzeba (uwaza,ze sie uzalam nad soba i poprostu przesadzam, bo kazdy tak ma -cytat). tak, kurwa, przestane i wroce do mieszkania w szafie, gryzienia sie do krwi i walenia glowa w sciane  co raz bo nei moge sie opamietac, atakow paniki kiedy mam wrazenie ze albo zaraz umre albo swiat sie skonczy, strachu przed glupim wyjsciem z domu, gora dwoch godzin snu na dobe, bo przeciez kazdy tak ma. jej ignorancja sprawia mi wrecz bol. za przeproszeniem, chuja wie, duzo gada. nie rozumie a wydaje sady. tak, ja nie mam co robic tylko sie uzalac nad soba i z tego mam wszystko. mowi: mnie tez mama zostawila, jak ciebie ojciec, ale ja sobie radze i nie zale sie, a potym nastepuje pol godziny uzalania sie z jej strony. tak, ale ona nie lubi jak ktos sie nad soba uzala. poza tym chuj wielki i babelki ze ojciec odszedl, zeby to byl jedyny moj problem to bym sie cieszyla. co bylo za nim odszedl, co bylo po tym jak odszedl i za kazdym razem kiedy znow wracal i odchodzil, to jeden wielki koszmar o ktorym za nic nie moge zapomniec. i nie tylko z nim w roli glownej, aktorow bylo wiecej i czasem gorszych. ale chuj z tym. dzisiaj jestem kim jestem, co bylo nie zmienie i to wiem. nie zale sie, nikomu, nawet jej sie nigdy nie zalilam, nigdy jej nie opowiadalam co i jak bylo. nigdy nikomu nie mowilam co i jak jest ze mna. bo wstyd mi bylo, najzwyczajniej w swiecie, wstyd. ze jestem jakas nienormalna, ze w jakims sensie jestem temu wszystkiemu winna. wiec, dla wszystkich mialam druga twarz, ktora zawsze sie smiala i mowila ze jest zajebiscie choc bym miala peknac i sie rozpasc to nie pokazalam. dopiero w swoich czterech scianach przychodzil amok.  teraz ucze sie ze jestem tak samo chora jak ludzie ktorzy maja alergie, migreny, i takie tam. to zwykle choroby ktorych nie mam sie co wstydzic. tylko, niestety, zdarza sie taka mag i uwaza ze wie lepiej co mi jest i co mi pomoze i czemu co wogole jest. czesc moze i z zycia ale czesc to po prostu schorzenie bo cialo tak ma. ale kij w oko slepemu.

nie mam gdzie tego wyladowac, wiec laduje tu. prosze o wybaczenie i zignorowanie. dobranoc.

and someday, you will ache like i ache
someday you will ache like i ache