so many things that keep, keep me underground...
05 sierpnia 2004, 04:43
praca dobrze mi robi. uwielbiam kiedy wszystko kreci sie na tak wysokich obrotach, iz wydaje mi sie ze zaraz zwariuje. i chociaz w tej chwili kiedy wydaje mi sie, ze jednak zwariuje i nie ma szans zebym sobie poradzila, mam ochote rzucic wszystkim w pizdu i wypasc stamdad, to jednak po, przychodzi to niesamowite uczucie; satysfakcja, zadowolenie, wrazenie ze moge wszystko i nic mnie nie zatrzyma. adrenalina robi swoje. szkoda, ze na chwile.
tak chce isc do szkoly. a tak nie mam na to kasy. caly czas mysle i mysle co by tu wymyslic. cos w koncu zawsze.
*
wczoraj rozmowa z ka o dragach. up down up down ale w sumie doszlismy do porozumienia. czasem czulam sie jak male dziecko, ktore nie moze nic bez pytania o pozwolenie. ale tak w sumie to nie wyplywalo z zachowania ka, tylko z moich wlasnych niepewnosci. bo mi sie wydawalo, ze ty.. to takie glupie, miec w sobie tyle strachu, niepewnosci i niewiary. maniczne przeswiadczenie, ze ktos napewno by nie zaakceptowal, nie zrozumial i odrzucil, sprawia, ze sama sie zapedzam w slepe zaulki i wale glowa w mur. a mozna przeciez tak po prostu usiasc i porozmawiac. niby tak poprostu.
ucze sie. kazdego dnia. troche zajmie.
ka co smieje sie z mojej medycznej kolacji co wieczor; biala, rozowa, biala, popij, zapal, napij sie wina (o ile jest)
sen jest mocny. nawet wczorajsza burza nie zdolala mnie przebudzic. sen jest zbawienny. a sny dziwne.
jeszcze trzy tygodnie na pelnej dawce uspokojaczy. potem na miesiac zejscie na pol rano, cala wieczorem, dwa miesiace na pol & pol, miesiac na pol wieczorem. i znowu koniec. mam nadzieje, ze juz na dobre. ze juz bedzie lepiej. ze juz beda efekty, naprawde efekty. ze lexapro jednak poradzi sobie juz wtedy sam.
mam naprawde glupie mysli. ostre narzedzia kusza i ciezko mi sie powstrzymac. nie powiem, na proszkach jest latwiej odsuwac to od siebie, ale czasem, czasem mi sie niechce, meczy mnie ta walka. niechce mi sie uzerac ze soba i tym czyms tam w glowie i po prostu dac sobie spokoj. zaciac sie, zlamac sobie reke, rozbic glowe. odbieram bol jak odbieram dragi. jako ucieczke. postoj. oaze gdzie moge sie schowac i nei ma nic tylko to jedno. choc na chwile nic innego nei istnieje i ja nie istnieje.
napisalam maila do osoby, ktorej w zyciu nie widzialam i ktorej nie siegam do piet ani inteligencja, ani zyciowa motywacja, ani sila ani w sumie niczym. ale w jakims sensie wydaje mi sie, ze jestesmy takie same. ale mi sie duzo wydaje. poza tym, mail byl tak glupi, ze sama bym na niego nieodpisala.
ka pyta czy ksiazke pisze, wiec moze dam sobie spokoj na dzisiaj. dobranoc.
*
please forget the words that i just blurted out
it wasn't me, it was a strange and creeping doubt
it keeps rattling my cage
there's nothing in this world will keep it down
even though i try,
i can't
[radiohead]
Dodaj komentarz