light up, light up (as if you have a choice)...
29 listopada 2004, 04:17
wylaczylam sie na troche. godzin kilka kilkanascie.
w piatek podkopalam sie tak nisko, ze nie bylo juz wyjscia. jak tylko pic i palic do bolu. az ten stanie sie rozkosza. eh. do piatej popoludniu bylam juz tak oderwana, ze nawet dobrze nie pamietam co i jak i po co? tylko wiecej wiecej wiecej. az sie przepije przepale i pekne i rozlece i bedzie po. bo po chuj sie starac?
terapia w sobote troche mnie podciagnela. zajebista doktor ania. nie mam sil o tym ani o niczym. pierdole tak od rzeczy bo jeszcze dalej niestabilne nastroje.
powinnam przestac pic. tak powinnam. w koncu ilez mozna slyszec, ze jest sie alkocholikiem i nic z tym nie zrobic. tak jestem moim wlasnym ojcem. zniszczonym alkocholem czlowiekiem, ktory jedyne co umie aby zapomniec o wlasnej beznadziejnosci jest pic. tak to jest dupna swiadomosc.
out
have heart my dear
we're bound to be afraid
Dodaj komentarz