Bez tytułu
04 grudnia 2004, 17:07
bo z dalekim to nie jest tak, ze cos tam kiedys bylo minelo i zimna woda po dachu. daleki byl pierwsza miloscia. daleki byl czasem kiedy; pilo sie wino dzien w dzien za sklepem, do domu wracalo okazjonalnie przebrac ubranie, on dusil mnie pasem do karate czy judo a ja wbijalam mu widelec w policzek, on calowal sie z najlepsza moja a ja pisalam wiersze, zupki chinskie po ktore palacy inaczej biegal nad ranem, cpn, polonez, wino, fajki, klej, nirvana i pumpkins,ostatnie autobusy, rozpadniete o sciane gitary i zbite szyby, szkola za szkola inna, ucieczki do nikad. fajny to byl czas. swiat krecil sie w jedna a my na sile w druga. w koncu, po jednej drugiej trzeciej kolezance, nie mialam juz sil, choc nie powiem, zeby cos mniej na nim zalezalo przez to. trzeba tu bowiem wziasc poprawke na smarkaczy wiek i pierwsze takie uczucie. wiec wszechswiat zebral sie w sobie i przerzucil mnie tu. out of sight out of mind.
wiec to nei tak ze jest jakis tam. daleki to przyjaciel z dzeicinstwa. to wspomnienie tej szczeniecej wolnosci i kompletnej nieodpowiedzialnosci. znam go wskros i on mnie. bo wtedy czlowiek nie wiedzial jeszcze, ze trzeba sie chowac udawac i budowac fortece. bylo sie jakim sie bylo.
wiec bardzo nawet zaluje ze go nieusciskalam.
***
the white stripes 'jolene'
Dodaj komentarz