Bez tytułu
31 lipca 2004, 05:02
swierzo wykapana, komp na kolanach, nogi na stoliku, cisza, ka pojechal (w koncu) po tego szampana. spokoj.
pol godziny temu usiadlam zeby cos napisac i wlasciwie bylo zupelne przeciwienstwo tego powyzej. ale ze mna tak jest.
albo jest dobrze albo jest zle. nie ma posrodku. nie ma ok. jest biale albo czarne.dobre albo zle. wte albo wewte. doktor a mowi ze to niedobrze, ze powinnam oduczyc sie takich drastycznych skokow. ale nie moge zyc na pol gwizdka. albo biegne az brak tchu albo leze i zdycham. nie potrafie spacerowac.
ide. szampan stygnie. barabaranoc.
Dodaj komentarz