Bez tytułu


Autor: diable
09 marca 2006, 20:00

szef nadal out, dosypiam sie wiec, dosniewam. wiem, ze moge wstac kiedy chce, keidy chce nigdy nie jest przed 9, jednak nie zmieniam 6:30 w budziku. pozwalam mu piszczec co 10 minut. wylaczam i snie. wylaczam i snie. dopoki nie zbudzi sie glodny kot i nie ugryzie w nogereke. dopoki nie zbudzi sie ksiezniczka i nie wskoczy w lozko z tysiacem tematow do obgadania. tez mogliby miec taki przycisk.
rano na stacji robie kawe, doprawiam i jak zawsze zatrzymuje na chwile wszsytko i smakuje, dobra nei dobra, poprawic? dzis w tym zatrzymaniu wchodzi przede mnie facet i robi kawe dokladnie tak samo jak ja. bierze te same smietanki, ten sam smak kawy, ten sam kubek, tak samo miesza smakuje mysli. usmiecham sie do niego z nad mojego kubka chociaz on tego nie widzi bo ma przymkniete oczy, jeszcze mysli. ja juz wiem, wiec place, zabieram have a nice day! i wychodze.  
ukaszi wczoraj wpadl, nadal nie pali, nadal nie pije. liczymy, ze to juz trzy. wracamy do tematu skoku na bank ale ka nas demobilizuje swoim tzw realizmem. zgodnie wiec podejmujemy decyzje, ni chuja, nie wyslemy mu pocztowki z cieplych krajow.
wsypalby nas na stowe.

gdyby mi sie chcialo jak sie nie chce, wiedzialo jak nie wie.
zylo jak sni.

*

 

 

10 marca 2006
Otóż to: gdyby mi też... Va banc!

Dodaj komentarz