Najnowsze wpisy, strona 77


no lights in the hallway
Autor: diable
25 sierpnia 2003, 18:42

dowiedzialam sie wlasnie, ze: jestem lalusiem (z tendencjami do popadania w zachwyt nad wlasna osoba) o 100% kobiecym mozgu...

nie powinnam miec wolnego czasu.
is there a doctor in the house
Autor: diable
22 sierpnia 2003, 18:36

zaluje teraz ze tak malo czasu spedzilam z mii.a za tydzien juz bedzie w pl.staram sie nadrabiac (dobra mina)

kupilam sobie trzy bluzki torebke i jakas bielizne.poczulam sie szczesliwa przez te pare chwil.to takie niesamowite uswiadomic sobie ze cos tak debilnego jak kawalek badziewnego materialu za ktory musisz zaplacic gruba kase na ktora musisz ciezko zapracowac -ze to to cos daje na te pare chwil wrazenie szczescia.

nazywam sie myszka,dziubkiem,kotkiem,sloneczkiem,i koszykiem innych sentymentalno-reumatycznych okreslen. najdziwniejsze w tym wszystkim - podoba mi sie to.nawet bardzo. nie wydaje mi sie to normalnym.

jeszcze dziwniejsze - odwdzieczam sie tym samym.i co najbardziej (zabrzmi to pusto-banalno) ale z nim wszystko jest inaczej.lepiej. wydaje mi sie ze ja jestem w jakims sensie lepszym czlowiekiem dzieki niemu.i chce wszystko zrobic. co tylko moge aby go uszczesliwic. czy to nie dziwne? przeciez zawsze bylam ta despotyczno-pasozytnicza laska.zawsze bralam, a bralam garsciami, nie dajac nic badz prawie nic w zamian.zawsze bylo ja ja ja-moje-dla mnie-daj-kup-przynies-odnies-nie chce mi sie-nie dotykaj mnie-ja ja ja. moze ja chora na cos jestem.moze juz zupelnie sfiksowalam.

tak czesto jednak jest mi go szkoda.tyle znosi.tyle znosi.moje aaa i eee i focham sie nie rusz. 

cos mi sie wydaje ale nie przyznam sie. jeszcze.bo czesto takie wydawanie sie prowadzi do spierdalaj nie moge na ciebie juz patrzec.

the noises in my head are getting louder and brighter. especially at night. it's so hard it's so hard to fall asleep.

me need sleep.

no can do 

i'll show u no can do...

me me me .me have to go now. me got work to do. me is gonna go get a taco dinner. me wants a cigarette. me me me

 

concrete barbers in my glass house
Autor: diable
21 sierpnia 2003, 22:01

jest jest jest

ale gorac dzisiaj.a radio.a na radiu.a  ta zolta kropka?o dziwo dziwo dobrze mi z moimi decyzjami ostanich czasow.sama sie dziwie.zawsze enie dada bylo odpowiedz:nieee.nie. teraz sama wychodze zzzzzzz inc(orporated).dziwo

wiec jest jest jest

ok

2:27

sennie.rozmywaja mi sie sciany-obrazy(no!  sliczna jak z obraz(k)a jestes! oj tyty) tyty z krzyza zdjety.ave.nei idz.kup mi kwiatka.ukochaj mama. nie gas swiatla bo cieplo i zapomne.zagramy w monopol?uloz MAKARON.haha nei ma R.painted in the.united states of arogance.czlowiek sie staje z jakim ty do mnie haslem nie szpanuj bo sie kapna ci kropelka do uszka wlozyc trzeba paluszek i bedzie wreszcie cicho.disorder.manic-depresive.gowno prawda.okazjonalne skoki z mostu nie wchodza w rachunek (sumienia).nie licza.kwestia przyzwyczajenia do siebie.wuasne moje private do not disturb.a gdybym miala kominek palilabym w nim swiezo napisane wiersze.a gdybym mogla.tyle bym wtedy zmienila. sie na lepsze.

zamienie moje na twoje

czasem tak sie nie chce tak sie nie chce wracac.pokaz mi dlon a powiem ci kim jestem.

a gdzie sa te co tam staly?

zolte grabkizolte grabkizolte grabkizolte grabkizolte grabkizolte grabkizolte grabki zolte grabkizolte grabkizolte grabki

bebe wyjezdza do detroit. ladnie mi w tym kolorze? i nie mow mi qrwa ze lubisz mnie jaka jestem.i nie zmieniaj sie.mrucze do ciebie.uswiadomilam sobie wekendowa rozmowe z (neiwazne) w kazdym razie zwierze (ci sie z czegos; boje sie burzy ale ciii)cho ho o?

milo mi.

fuck me hard

xxxx will u xxxx  will u xxxx will u xxxx will u xxxx will u xxxx will u xxxx  will u xxxx will u xxxx will u xxxx

popros ladnie-ladnie prosze.

be calm.be yourself.be good. be nice. be smart. be - getdafuckawayfromme.nei mam czasu.

2:59

mija czas.u mnie.u ciebie.czasem tesknie zaraz po twoim wyjsciu.uczucie jak zrywanie plastra.szybkie ciecie drzwi.

3:..::..::..::                   * ^* <-_ szpa(r)k(a)    qp mi ten ten kwiatek

dla ciebie. dla ciebie wszystko.podlac kwiaty?

 

3:07 nie zauwazam mijania (sie na korytarzu ulicy sklepie)

.

 

w biegu okolice
Autor: diable
19 sierpnia 2003, 16:42

dawno dawno mnie nei bylo.brak czasu.troche ochoty.do zycia.

w skrocie.zyje i chyba wszystko jest ok.mam co jesc i gdzie mieszkac.mam co pic i co palic.coraz wiecej zreszta.za to coraz mniej snu. nie przychodzi. nocami jaram fajki i mysle o tym jak zajebiscie byloby wrocic muzyka w nastepnym wcieleniu.albo piaskiem na plazy. do pl nie jade.powody finansowe ofkors.ze wqrwienie.ze wszystko chuj. wiem. ideu bo praca.a poza tym co tu duzo mowic po prostu nie chce mi sie

jezeli ktos zarzuca ci apatie i ignorancje,...
Autor: diable
11 sierpnia 2003, 20:39

no i bol.wszystko boli.dzisiaj ostatnia dawka.i tak myslalam ze bedzie gorzej wiec nie narzekam za bardzo.przeyebane to wszystko.nastepny tydzien jeszcze jedno badanie i ultrasound.potem zobaczymy co dalej.

weekend taki sobie.piatek koszmarny.w pracy do 7.potem prosto do lekarza.mielismy isc na kolacje z k. ale ze wizyta skonczyla sie o 9 nie bylo juz sensu.wykapalam sie i poszlam spac.kompletne wyczerpanie psychiczno-fizyczne.sobota pelna klotni i fochania sie.cholernie wplywaja na mnie te prochy.szokuja mnie wlasnie reakcje.wieczorem zapoznanie z grzesiem-musze przyznac ze calkiem znosnie bylo.wrecz fajnie.[panienskie bedzie w acccent. limuzyna zabiera nas z domu pierwszej (nie pamietam imienia..) chyba o 9:30.moze byc calkiem calkiem.. ;)]. potem pojechalismy odebrac spita reszte z knajpy-mieli dwa samochody a tylko jednego przytomnego kierwce ;).wiec zgloszono moja kandydature na  odtransportowanie j. i jego samochodu.no i-sieu pochwaleu [;)] jechalam mercem.a z okazji niedzieli piwko i jaranie u luk.potem na karnawal na chwile.piwo-siki i ogluszajaca muza mysla przewodnia wieczoru.o 10 ocknelam sie ze nie wzielam prochow.mysle ze to nic.nadziewam sie.

dzisiaj wieczorkiem mam w koncu jechac po meble do saltki.a narazie ide zadzwnic do pl.tesknie.a ag juz w bialce..

*forest gump

nie ma mnie a nawet gdyby to i tak wezel...
Autor: diable
07 sierpnia 2003, 17:06

znow wnikam w siebie.robie supel i zaczynam sie cofac.

dzisiaj znow pijacki wieczor.bas,bet,mag,mar & mii. bet wymyslila margerity-ja opcjowalam za tequila.tak wiec w ramach kompromisu bedzie both.i ziele.

jutro urodziny izy-zapraszala do jakiegos klubu w centum wypada isc.choc sie nei usmiecha.

w sobote zapoznanie z grze.za tydzien panienskie an. i wesele ag.za dwa tygodnie wesele an i urodziny mag.za trzy tygodnie dlugi lykend-wypadaloby wyjechac i panienskie z mag.za cztery moje slonce wyjezdza do pl.za piec,za szescc,za siedem..znow ockne sie pod koniec roku ze swiadomoscia ze tak naprawde nie zrobilam nic.nic.

 

zadzwon,napisz,policz,zalatw,nie krzycz,ile?!!...
Autor: diable
01 sierpnia 2003, 18:06

boje sie.tak cholernie staram sie o tym nie myslec,ale nie da rady.musze zadzwonic,mam jeszcze tyle pytan.wtedy,chyba z wrazenia poprostu pozapominalam wszysto co do mnie mowila.dzisiaj piatek,wiec gabinet otwarty dopiero popoludniu.no zajebiscie.

z k. tez cos nie cos.zdaje sobie sprawe z tego ze jestem przewrazliwiona ale cos jednak rodzi obawy.ehh, dzieciaku cale zycie masz obawy-to jak pozywka dla ciebie.kiedy jest dobrze to zle,bo wiecznie czekasz kiedy cos sie sypnie.kiedy jest zle to tez zle..bo jest zle?...

potem..

dzwonilam.ide na kolejne badania i przeswietlenia za dwa tygodnie.nie wiem jak sie doczekam. .niby nie mysle o tym ale jednak caly czas to gdzies siedzi.zaraz pod powierzchnia.

w cholere pracy mam.caly dzien slysze tylko zadzwon, zalatw, a zrobilas to? a czemu ich jeszcze nie ma?a kiedy? ile?! ble to. ble ble tamto. nie wyraaabiam.to jednak zbyt wiele dla jednej osoby.ostatnie wakacje byla b. wiec przynajmniej nie musialam sie zajmowac ksiegowoscia,rachunkami i tym podobnymi.teraz qrwa wszystko jest na mojej glowie.lubie zyc na wysokich obrotach ale nie w az takim stresie.zbyt wiele wszystkiego.zbyt.zwlaszcza ostanie dwa tygodnie.nie dosyc ze wszystkiego jest duzo to wszystko sie pierdoli.wszystko jest nie tak.kazdy jeden projekt musi sie zawinac sto razy.ciagle musze klamac,zmyslac by chronic czyjs tylek(dupe sie mowi, qrwa, dupe... tylek.. ehh).ciagle sie martwie.a wszyscy i tak maja pretensje.szef ze czegos nie zrobilam.pracownicy ze kaze im ciagle poprawiac co-swoja droga-spierniczyli.klijenci ze to i tamto im sie nie podoba i czemu jest tak a nie tak i czy nie mogloby byc siak.a czy nie mogliby sie wszyscy ode mnie tak grupowo odpierdolic??

w dodatku prawie cale dnie spedzam tutaj sama.ochujac idzie.juz nie moge patrzec na te zoltawo-niewiemjakie sciany.juz nawet kompa mam dosc.juz nawet siebie mam dosc.

moje slonce dzwonilo.mielismy isc gdzies do baru ze znajomymi wieczorem.ale nie wiem czy to dobry pomysl,bo znajac mnie to jezeli bede pic to predzej czy pozniej zaczne ryczec,bo to wszystko musi ze mnie wyjsc w koncu-a alkochol to dobry korkociag na upchane emocje.powiedzialam ze sie chce spalic.wiec wymyslil; kupimy quater ounce [duzy usmiech], szampana [zapamietal ze gdzies z tydzien temu mowilam ze dawno nie pilam tego badziewia..] i zostaniemy w domu...hmm, w momencie w ktorym wydaje mi sie ze wszystko jest nie tak.. dokladnie to co chcialam zrobic. myslalam ze bedzie chcial wyjsc gdzies z kumplami.ja w sumie i tak przyzwyczajona jestem radzic sobie ze wszystkim sama.nie lubie pokazywac slabsci.to tak nie po mojemu. jeszcze zobaczymy potem.

wracam do pracy.%#^%&^%$%%#.cicho..

zaraz wracam
Autor: diable
31 lipca 2003, 22:01

dziwnie mi.uczucia zaczynaja wymykac mi sie spod kontroli.najgorsze jest to ze jestem szczesliwa (na ile dennie to brzmi) ale chodzi mi o to,ze badac z kims szczesliwym czlowiek przestaje uwazac,staje sie latwa ofiara.sama juz..

niewazne.

z wazniejszych rzeczy.mam jakiegos guzka.a w sumie to dwa.wczoraj bylam u lekarza.jeden wydaje sie byc niegroznym,drugi..homo-niewiadomo.pelna panika.wogole nie ide wiecej do lekarza.wszystko bylo ok.a teraz qrwa.. nie wiem co myslec.nie,nie,nie.to nie moze sie mi przytrafic.nie.niepozwole.oprocz tego doszukala sie (dr.) jeszcze czegos innego.jakby to mi bylo malo..szlag by to wszsytko i w pizdu.idz tu potem do lekarza czlowieku.

staram sie nie myslec o tym.przeraza.

moje sloneczko juz jest.spadam

211 dzien roku a ja dalej nie wiem o co chodzi...
Autor: diable
30 lipca 2003, 22:10

fajny wieczor wczoraj.bas i bet przyjechaly.piwo(tyskie ponad wszystkie czy jakos tam..),wino,lemoniadki,stolichnaya,tequila rose,pizza i szlugi do bolu.wszystko oczywiscie porozlewalo/rozsypywalo sie gdzie tylko bylo to mozliwym (poranne rozejrzenie po pokoju skonczylo sie lzami w oczach).tesknilam za bas niesamowicie.za naszymi rozmowami.mag chyba rzeczywiscie miala racja zarzucajac nam,ze my-bedac razem,tworzymy sobie taka wspolna plaszczyzne na ktora ciezko komukolwiek poza nami dwoma sie dostac.nie wiem.ja poprostu rozumiem ja w polowie zdania a ona mnie.nie musimy duzo mowic,nawet uzywajac pojedynczych slow mysle,ze rozumialybysmy sie swietnie.bet chyba tez czula sie troche poza wczoraj,ale naprawde nie poradze nic na to.bardzo tesknilam.w trojke rozmowa byla trochu chaotyczna i tak o wszystkim i niczym,jakos..sama nie wiem.pozniej bet pojechala(w sumie wczesnie bardzo,bo cos po polnocy).bas jeszcze troche zostala.wspaniale nam sie rozmawialo.o wszystkim.lubi kota-co wiele dla mnie znaczy.w sumie sa trzy osoby z ktorych opinia sie naprawde licze;mama i sis oczywiscie i wlasnie bas.no i teraz powoli k.ale to dopiero powoli.

tesknie za domem.martynka nauczyla sie wspaniale wymawiac gosia.mowi to tak spiewnie, gooosiaaa... :) mloda dala mi ja do telefonu w niedziele i kiedy to uslyszalam to prawie zaczelam ryczec,niesamowite wrazenie.juz niemoge do zimy doczekac.znow nie mam kasy ale musze jechac,musze.sila wyzsza.

malo mag widuje ostanio.cos jakos.nie wiem.ona pracuje do pozna, ja moze troche duzo czasu z k. spedzam. ale lubie tak,tzn lubie spedzac z nim za duzo czasu.radosc,poczucie spokoju,bezpieczenstwa.sama nie wierze, ze to wszystko,ze to jest naprawde.w pewnym sensie zawsze wiedzialam ze predzej czy pozniej bedziemy razem- chce wiec mam (i nie,to nie zarozumialosc lecz poczucie,ze aby cos otrzymac trzeba po prostu wierzyc i bedzie).ale nigdy nie myslalam ze bedzie tak.tak jak jest.chcialabym zeby tak byl jak najdluzej.chce wiec mam.. [ ; ) ] - OBY

jutro czwartek-bet powinna miec wolne od faceta,moze naciagne ja zeby znow przyjechala.tylko my dwie-gryzie mnie sumienie za wczoraj.chce naprawic,poprawic.

juz trzecia.niedlugo do domu.lekarz o 6.krawiec o 7.a potem..sprzatanie, ughh.. -bol.nie chce sie.

chce mi sie palic.palic.palic.choc jeden wieczor-tak konkretnie.zapalic,wlaczyc muze i polozyc sie do lozeczka.i myslec.myslec.myslec.godzinami.wdech-wydech-wdech...dzisiaj.musze.

apap

przyroda
Autor: diable
29 lipca 2003, 19:19

a w przyrodzie gina notki

umowilam sie z betka na spotkanie barowe dzisiaj.moze wezme marie ze soba...o ile mezu sie zgodzi.  kot mowi, ze j  nie byl zly piatkowe wydarzenie-wiec chyba luz.co bardzo mi sie podoba,to podejscie kota mojego do takich moich wyskokow,nie zeby byl bardzo za ale nie jest tez przeciw.w sumie wiedzial wczesniej ze mam takie tendencje [ehem..; ) ]dla w. takie moje wyskoki byly zdrada.dla mnie to po prostu.to cos zupelnie innego.zreszta, co sie bede zaglebiac