Bez tytułu


Autor: diable
25 kwietnia 2005, 18:14

utyrana jestem od stop do glow. i doslownie i w przenosni. farbe mam we wlosach, na rekach (po rekawy koszulki), po stopach. o twarzy nie ma co mowic, bo wygladam jak gdybym conajmniej jakas powazna chorobe zalapala, gdyz pietrza sie na niej wszelkiej masci kropki i kropeczki roznokolorowe.

ogolnie malowanie prawie prawie. jeszcze tylko jedna ze scian pokoju dziennego poprawic trochu trzeba i bedzie. a wszystko wyglada pieknie! nie spodziewalam sie az takiego efektu ;>. ah ten moj cudny gust. glowna sypialnia jest w kolorach: fresh prailine i lilting laughter (kolory te mialy isc na stare mieszkanie ale jakims cudem wkradly sie pomarancze), a ogroomna szafa nalezaca do tegoz pokoju jest w kolorze, ktorego nazwy zapomnialam. w kazdym badz razie, sypialnia numer dwa jest w tym wlasnie zapomnianym kolorze dwie sciany a drugie dwie june vision. korytarz i pokoj dzienny zas manhattan mist. jesli ktos ciekawy kolory mozna obejrzec tu , wybierajac pierwsze z lewej i wpisujac nazwe. czuje sie jednak zmuszona zaznaczyc, ze wygladaja o niebo lepiej na scianach.

podlogi narazie polozone w jednym tylko pokoju, ale powoli powoli idziemy dalej. w kuchni okazalo sie ze wartst plytek jest piec, wiec troche mordowni bylo z zerwaniem wszystkiego.

laznienka, juz najgorsze za nami. wanna wstawiona! nasza piekna jacuzzi tub juz dziala. chuj z tym, ze scian nie ma, jest wanna ;). teraz tylko wstawic sciany, szafke, zlew, gorna szafke (na ktora czekac musimy do 12 maja), plytki na podloge i sciany i pomalowac i juz! potem tylko plytki w kuchni, opaski na sciany i wokol drzwi, drzwi, zaluzje, kontakty i pstryczki i juz juz juz. bedzie gotowe. do piatku musi byc. bo sobota bedzie na przewozenie betow i malowanie starego miejsca. a potem tylko lezec, patrzec w pieknie przeze mnie pomalowane sciany i pic wodke.

duzo pale, zdecydowanie za duzo. ale tez duzo sie dzieje, zdecydowanie za duzo. wiec musze utrzymac proporcje. jest dobrze bedzie lepiej.

eh

**

samochod naprawiony, cztery stowki nie moje. problem w tym, ze nie mam go jak do domu zabrac. rano wzielam tajgrowego jeep'a i  takim oto sposobem jestem na zupelnie przeciwnym koncu tego kurweskiego miasta z dwoma samochodami a ja tylko jedna. ani po tajgra jechac na poludnie (i kurwicy dostac w popoludniowym korku) potem spowrotem na polnoc (i znow kurwicy,,) i jescze raz na poludnie. nie no no nie no. a tam tyle pracy czeka.

kupilam plytki do kuchni.

mtz
26 kwietnia 2005
no to ja czekam na fotosy z waszego wyremontowanego mieszkania:)remont to ciezka sprawa,ale liczy sie przede wszystkim efekt koncowy:)trzymaj sie kurczaku:)

Dodaj komentarz