Archiwum wrzesień 2004


Bez tytułu
Autor: diable
25 września 2004, 06:08

jestem egocentrycznym malym chujem, tak mi sie wlasnie pomyslalo. ale moge sie mylic.

jim bean & coke robi swoje i nie wiem juz ktora sciana jest bardziej pomaranczowa.  zajebiste rysy twarzy kuzynki piokou (nie mam polskich literek a chce sie wyrazic) pod sama skora. ja nie jestem taka idealna, nawet nie taka, tylko idealna. nawet nie idealna. nawet wcale moze mnie nie byc.

bo sie nie pogniewam, bo duza juz jestem, bo trzeba sie zachowywac. na swoj wiek, na swoja pozycje, na czyjes oczekiwania. trzeba dorastac. samego sie przerastac. 

daleki napisal. napisal ze nie ma neta i dlatego nie pisze. za niedlugo wybywa do uk. niech robi co chce, jedzie gdzie chce, niech tylko z tego wyjdzie.

czy kiedykolewiek mozna sie oduzaleznic?

niech sie

jeszcze godzina i muoda ma 21. moje malenstwo. czas tak szybko. za.

zesmetczenie to przykry stan.

 

dried your eyes yet?
Autor: diable
22 września 2004, 18:19

zmeczenie ostanimi dniami jak i tymi nastepnymi, co to dopiero beda, sprawia, ze wszystko mam jakos tak gleboko w dupie. nic mnie obchodzi, nic nie robie, niczym sie specjlanie nie stresuje choc spieta jak zawsze.

taki ci los. przegapilam terapie w sobote. przyszlam z pracy i zamaist pod prysznic, zwinelam sie na lozku. na chwilke, na piec minut. ba. czasem mi sie juz nie chce tego wlec, tak strasznie..but i’m not gonna fuckin’, just fuckin’ leave it all now

ale

oglolnei wydaje mi sie, ze te proszki cos zlego ze mnie wyciagaja. ze mam w sobie jakas ciemna, bardzo zla strone, ktora dotychczas byla sobie gdzies tam gleboko w stanie snu mocnego. teraz czasem przychodza mi do glowy mysli tak makabryczne, ze dotychczas, nawet w stanie najwiekszego sajgonu psychicznego tak nie mialam. nigdy. wogle siedze na kanapie i czytam cos na kompie a tu jeb! i nei wiem czy rzeczywistym jest to, ze siedze na kompie i czytam czy to co serwuje mi moja glowa. czekam wtedy na ka i patrze na niego, jesli wchodzi do pokoju spokojny i usmiechniety to znaczy ze jednak nie siedze z nozem w jednej dloni a czyjas reka w drugiej.

w sobote muoda 21. jeszcze musze obejsc sasiadow i zawiadomic o natezeniu decybeli do poznych godzin nocnych w te noc. zamowilam jej tort w ksztalcie meskiego przyrodzenia. tak, bedzie zdjecie.

przeslduje mnie the streets the streets the streets the streets

sponsored by: schizolator

Bez tytułu
Autor: diable
20 września 2004, 22:51
Bez tytułu
Autor: diable
17 września 2004, 01:53
Bez tytułu
Autor: diable
16 września 2004, 17:36

mloda za tydzien (i dni kilka, dokladnie dwa) konczy 21. dzieciak nie moze sie doczekac az wreszcie bedzie mogla sobie legalnie piwo kupic. zona, matka, dorosla kobieta a do baru jej nie wpuszcza. heh, ciezko sie przyzwyczaic po przyjezdze z pl gdzie spkojnie sie mozna bylo nawalic w wieku lat ledwie ze nastu (piekne czasy to byly, swoja droga..)

dni kilka pozniej znow ka bedzie sie urodzinowal (24 mu stuknie, stwierdzam ,ze stara dupa z niego, trzeba by sie rozejrzec za jakims mlodszym towarem moze? ;) no i jego braciak- jako ze blizniacy.

tak wiec szykuje sie dlugie picie, swietowanie, rozdawanie prezentow jak na mikolajki, zwiedzanie barow, zdychanie co rano by co wieczor znow powrocic w objecia alkocholu. mhrrr...

wiecie jak dawno ja nie wyszlam z domowych pieleszy? jezuu, lata juz, moge powiedziec (nie licze przelotnych wizyt w jakichs podlych speluncjach). zakopalam sie tak gleboko w tej kanapie, ze juz korzenie po same fundamenty chyba mam. to bedzie dobry powod by sie oderwac. wyjsc i stawic czolo swiatu. poza tym leki i terapia tez troche pomagaja sie odkopac wiec niech sie dzieje wola pijacych!

jesli ktos chetny niech wpadnie na male co nieco :))

Bez tytułu
Autor: diable
15 września 2004, 18:36

lubie lezec noca obok ka, kiedy juz spi (a ka zasypia odrazu, w momencie w ktorym glowa dotyka poduszke on odrazu wyplywa na wody  dalekie i nie ma). wiec lubie wtedy lezec obok i sluchac jak spokojnie oddycha i mruczy (ka mruczy czasem przez sen ale tylko w przerwach kiedy nie chrapie). i lubie go wtedy glaskach po ramieniu albo nieogolonej brodzie. i patrzec na niego - spiacego. zza otwartego okna przyplywaja odglosy ulicy i mdle swiatlo a on sobie lezy i nic z tego nie robi. lubie kiedy przez sen szuka mnie, przytula, wtula w siebie z calej sily. jakgdyby ktos mial zaraz wyskoczyc spod lozka i zabrac mnie na drugi koniec swiata. lubie lubiec ka.

dalej nie potrafie rozkminic tego zwiazku. 
tak zupelnie inny, pozawymiarowy, ocean spokojny.

more chaotic, no relief
Autor: diable
15 września 2004, 05:25

nie lubie kiedy jest 10:06, slysze placebo, jade ciemna droga.
nie ten swiat, nie ta droga, nie ten cel.

mam nastroj na nie nie nie

nie chce zeby mloda jechala, nie chce zeby tyna jechala, co ja bez nich zrobie? jak znowu sie przyzwyczaic.  odzwyczaic raczej.

(a martyna tak cudna. taka moja, najslodsza, najmilsza. nauczylam ja przybij piatke masz dziesiatke i poczestowala tymze wynalazkiem irene w kosciele. geniusz maly)

wszystko nie.

Bez tytułu
Autor: diable
14 września 2004, 03:21

poniedzialek? poniedzialek. nie lubie poniedzialku.

przenijaczylam caly dzien w pracy. nawet telefonow nie chcialo mi sie odbierac jezeli nie bylo to konieczne. ludzie zostawiali wiadomosc za wiadomoscia na maszynie a ja siedzialam z reka obok telefonu, grajac w karty, drzemiac, mamroczac do siebie, spiewajac pod nosem, itakietam. nienawidze nie miec nic do zrobienia, co to za praca kurwa?

sobota, spalilam sie z mag, wreszcie. kocham z nia palic, nasze fale plyna na tej samej wysokosci, my plyniemy na tej samej wysokosci. jest dobrze. (z basia kiedys tez tak sie palilo. ale to bylo dawno i juz nic nie prawda bo basia ma meza, nie pali nawet fajek i tylko czerwone wtyrawne moze ja skusic) potem ka & maru przyjechali z wodka & cola a palacy z ginem i tonikiem. gin z tonikiem, mach mach, gin z tonikiem, mach mach, gin z tonikiem, mach mach i jest tak dobrze jak dobrze tylko moze byc. ja z mag w swoim swiecie, reszta gdzies daleko, poza, chociaz zaraz obok, blisko.

wczesniej, na  terapii uczymy sie oddychac i milczec (nie umiem milczec, siedziec w ciszy i nie bac sie, nie denerwowac. bo jak mozna??) wiec uczymy sie. panikuje, siedze, leze, stoje, chodze i mowie, mowie, mowie. mowie o tym ze nie moge nie mowic, ze nie moze byc cicho. cicho jest tylko przed burza.

 

don't touch me child. please, you know you...
Autor: diable
11 września 2004, 17:24

z serii: mag z pomyslem

napisz mi dedykacje dla  x. ja ci powiem co chce zeby tam bylo a ty to napisz, po swojemu.
nie umiem juz pisac, nie pisze , nie umiem, daj mi spokoj
ale napisz, umiesz, gosiuuuu
nie, daj mi spokoj, nie pisze, nic nie pisze, nie umiem
przychodzi na kanape lasi sie jak przerosniety kocur ale gosiuuu
nie mowie, wypad
glaska mnie po piersiach i znowu (z blyskiem w oku)  ale gosiuuu
hehe (cwana bestia) wypad, to tez nie pomoze
;)

this one's optimistic
Autor: diable
10 września 2004, 21:42

mag wczoraj:

-pitu ,pitu..
- jak tam leczenie?
-nijak, wychodzi na to, ze jestem bipolar a nie..
-(z niesamowitym entuzjazmem) o kurwa!! i got a bipolar friend!! gimmie five dude!!!

ze e..?